Co ma prawo do spoilera?
Czyli czym grozi zgadywanie, kto umrze, kto przeżyje i kto nowy pojawi się w kolejnym odcinku.
Potocznie „spojlerowanie” to zdradzanie zakończenia lub zbyt wielu szczegółów nieupublicznionego jeszcze filmu, serialu, książki, spektaklu teatralnego itp. Do tej pory raczej nie mówiono o takim działaniu jako o możliwym naruszeniu. Jednak ostatnie wydarzenia pokazują, że spojlerując można narazić się na zarzut naruszenia prawa, o czym przekonali się fani popularnego serialu „The Walking Dead” oraz youtuber – krytyk serialu „Game of Thrones”.
Serialowe spoilery pod ostrzałem w USA
Serial The Walking Dead jest emitowany przez stację telewizją AMC. Fani serialu spekulują na temat losów bohaterów na forum The Spoiling Dead Fans. Można tam znaleźć streszczenia i istotne elementy fabuły niewyemitowanych jeszcze odcinków serialu. Stacja telewizyjna skierowała do The Spoiling Dead Fans list ostrzegawczy wzywający do zaprzestania działań, które zdaniem stacji naruszają prawa autorskie do produkcji. Jako argument w sprawie powołano m.in. orzeczenie z 12 listopada 1991 r. wydane przez United States District Court w sprawie Twin Peaks Productions v. Publications International. Sąd orzekł w nim, że publikacja książki, która precyzyjnie podaje szczegóły fabuły serialu telewizyjnego, stanowi naruszenie prawa autorskiego. Na tym etapie trudno powiedzieć, czy sprawy są rzeczywiście analogiczne. W książce, której dotyczyło orzeczenie, omówiono szczegółowo osiem odcinków serialu Twin Peaks, a streszczenia fabuły zawierały nawet cytaty z oryginalnych skryptów serialu.
Druga sprawa dotyczy innego popularnego serialu, „Game of Thrones”, emitowanego przez stację telewizyjną HBO. Hiszpański youtuber Friki Doktor na swoim kanale na YouTube zamieszczał przed premierą odcinków z szóstego sezonu spoilery z przewidywanym obrotem wydarzeń. HBO podniosła naruszenie praw autorskich i zażądała od YouTube usunięcia klipów.
Spojlerowanie to tylko jeden z aspektów twórczości internetowej, obok m.in. memów, fan fiction, fan editów itd. Jak jednak pokazują powyższe przykłady z USA, rozważania na temat tego, czy spoilery mogą naruszać cudze prawa, nie są tylko teoretyczne. W Stanach Zjednoczonych dyskusje na temat spojlerowania koncentrują się wokół praw autorskich i zakresu tzw. fair use. Fair use to konstrukcja znana prawu amerykańskiemu, która pozwala na wykorzystanie w określonych okolicznościach bez zgody twórcy chronionych prawem autorskim wytworów przy odpowiednim uwzględnieniu interesu właściciela praw i interesu społecznego. Cel tej instytucji zbliżą ją nieco do dozwolonego użytku przewidzianego prawem polskim, ale poza tym obie instytucje są odmienne. Różnią się też opisane wyżej przypadki spojlerowania, co w praktyce, biorąc pod uwagę przesłanki stosowania fair use, może mieć znaczenie dla oceny obu sytuacji pod kątem prawnym.
A jak należy oceniać spojlerowanie na gruncie polskich przepisów? Podkreślmy, że mowa tu wyłącznie o spekulowaniu na temat rozwoju wydarzeń, a nie o sytuacjach, gdy spekulujący wchodzi bezprawnie w posiadanie nieupublicznionego jeszcze utworu i na tej bazie tworzy spoiler. Czy zatem spojlerowanie należy uznać za naruszenie? A jeśli tak, to w zasadzie naruszenie czego?
Gdzie to naruszenie?
Przykłady podane wyżej każą w pierwszej kolejności spojrzeć na spojlerowanie przez pryzmat ochrony prawnoautorskiej. Ochronie prawa autorskiego podlega to, co ma charakter twórczy, o ile zostało w jakiś sposób wyrażone. Fabuła, dialogi, zwroty akcji serialu będą chronione prawem autorskim, tak jak realizacja, sposób zagrania poszczególnych scen, użyta muzyka itd. Ochronie nie podlega natomiast sam pomysł, na którym oparty jest serial. Tymczasem zdaje się, że w spoilerach najczęściej to właśnie ogólna idea, pomysł zostają wykorzystane w celu stworzenia pewnej spekulacyjnej wersji wydarzeń. Pozostaje to poza obszarem prawa autorskiego.
Bardziej kategoryczna koncepcja zakłada, że spojlerujący inspiruje się serialem. W tym wariancie spoiler powstaje „ze względu na serial”, ale nie przejmuje z niego elementów chronionych, a zatem jego eksploatacja nie wkracza w prawa autorskie. Spoiler jest więc co najwyżej utworem inspirowanym.
Jeszcze bardziej radykalna koncepcja zakłada, że spoiler to opracowanie serialu, które zawiera zarówno wkład twórczy spojlerującego (pewną wyrażoną twórczą spekulację na temat przebiegu akcji, punktów zwrotnych), jak i przejmuje twórcze elementy z dzieła pierwotnego. Gdyby tak było, spojlerujący rzeczywiście potrzebowałby zgody właściciela praw autorskich do serialu na rozpowszechnienie spoilera. Trzeba pamiętać, że spoiler spoilerowi nierówny i to, jak zostanie oceniony, może zależeć od samego spoilera i wielu czynników mu towarzyszących.
Na spojlerowanie można też spojrzeć przez pryzmat naruszenia dóbr osobistych. Skąd taki pomysł? Zrozumieją go ci, którzy trafili na stronę internetową spoiled.io. Strona wita odwiedzających sloganem „Zrujnuj odcinek Gry o Tron swoim znajomym. Automatycznie”. Usługa polega na możliwości zamówienia dla „ofiary” wiadomości z krótkim spoilerem, ilustrowanym stosownym zdjęciem. Czy rzeczywiście rujnuje to fanom przyjemność z oglądania serialu? Można sobie wyobrazić, że niektórym tak. A zatem można się zastanowić, czy spojlerujący nie naruszył dobra osobistego np. w postaci czerpania satysfakcji z obcowania z kulturą. „Pokrzywdzony” takim spoilerem mógłby zatem żądać zadośćuczynienia za doznaną krzywdę moralną.
A może surowo karać?
Powyżej mowa była o ewentualnych naruszeniach ze sfery cywilnoprawnej. A może spojlerowanie jest albo powinno być przedmiotem prawa karnego? Na pierwszy rzut oka brzmi to absurdalnie. W Polsce brak przepisu, który penalizowałyby spojlerowanie. Całkiem niedawno pojawiła się jednak informacja, i to całkiem serio, że włoscy fani seriali zbierają podpisy pod petycją przewidującą wprowadzenie do porządku prawnego przestępstwa rozpowszechniania informacji o zakończeniu filmów i seriali telewizyjnych. Jakie będą tego efekty – nie wiadomo.
Podsumowanie
Dla wiernego fana – podobno – nie ma nic gorszego niż spoiler. Dlatego wydaje się, że spojlerowanie to sfera, która najskuteczniej może być regulowana przez powszechnie akceptowane zasady savoir vivre. Trzeba jednak podkreślić, że nie dotyczy to sytuacji, gdy spojlerujący bezprawnie wchodzi w posiadanie niepublikowanego jeszcze utworu. Takie działanie to zupełnie inna kategoria, która w polskim porządku prawnym bez żadnych wątpliwości podlega prawu autorskiemu, zasadom uczciwej konkurencji, a także prawu karnemu. W grę może wchodzić także naruszenie kontraktu, jeśli spojlerującego i właściciela praw wiąże umowa, np. o zachowaniu poufności co do produkcji.
Lena Marcinoska, praktyka prawa własności intelektualnej kancelarii Wardyński i Wspólnicy
Artykuł jest częścią biuletynu praktyki prawa nowych technologii, czerwiec 2016