Czy zapis na sąd polubowny zawarty w umowie podwykonawczej jest skuteczny wobec inwestora?
Inwestor i generalny wykonawca ponoszą solidarną odpowiedzialność za wynagrodzenie podwykonawców. Nie oznacza to jednak automatycznie, że postanowienia umowy łączącej podwykonawcę i generalnego wykonawcę będą miały bezpośrednie zastosowanie do inwestora. Szczególnym postanowieniem jest zapis na sąd polubowny wyznaczający sposób dochodzenia wierzytelności. Jeśli generalny wykonawca i podwykonawca umówili się na arbitraż, czy podwykonawca może pozwać inwestora także w arbitrażu, czy powinien szukać ochrony przed sądem powszechnym?
Zapis na sąd polubowny stanowi rodzaj umowy poddającej pod sąd polubowny rozstrzygnięcie określonego sporu pomiędzy umawiającymi się podmiotami. Oznacza to, że tylko strony tej umowy są nią związane i muszą respektować jej zapisy. Zasada ta nie ma jednak absolutnego charakteru, bowiem w orzecznictwie i doktrynie przyjmuje się możliwość rozszerzonej podmiotowej skuteczności zapisu na sąd polubowny. Wyjątki dotyczą w szczególności sukcesji prawnej, gdy jeden podmiot wstępuje w prawa i obowiązki drugiego podmiotu (np. przy przelewie wierzytelności, przejęciu długu). Uzasadnieniem takiego stanowiska jest zachowanie ciągłości praw i obowiązków stron pomimo zmiany konfiguracji podmiotowej. Umowa, w tym zapis na sąd polubowny, nieprzerwanie i niezmiennie zachowuje wiążący charakter, pomimo zmian personalnych.
Solidarna odpowiedzialność inwestora i generalnego wykonawcy za wynagrodzenie podwykonawcy oznacza, że podwykonawca może pozwać o zapłatę:
- tylko inwestora,
- tyko generalnego wykonawcę,
- inwestora i generalnego wykonawcę łącznie.
Jeśli w umowie podwykonawczej między generalnym wykonawcą i podwykonawcą został zawarty zapis na sąd polubowny, jak powinien postąpić podwykonawca, który zamierza jednocześnie pozwać obu dłużników? Czy może uczynić to łącznie w arbitrażu, czy musi też inicjować dwa osobne postępowania – jedno w arbitrażu z udziałem generalnego wykonawcy, a drugie przed sądem powszechnym z udziałem inwestora?
Inwestor nie jest związany umową podwykonawczą
Powstanie solidarnej odpowiedzialności inwestora nie oznacza, że inwestor przyjmuje na siebie prawa i obowiązki wynikające z umowy podwykonawczej. Odpowiedzialność inwestora jest ograniczona do zapłaty wynagrodzenia podwykonawcy.
W aktualnym stanie prawnym inwestor nie musi nawet znać treści umowy podwykonawczej – aby powstała solidarna odpowiedzialność inwestora, wystarczy przed przystąpieniem do robót budowlanych przekazać mu szczegółowy zakres robót budowalnych przewidzianych dla określonego podwykonawcy albo wskazać zakres robót konkretnych podwykonawców w umowie głównej.
Związanie inwestora umową podwykonawczą nie nastąpi także, jeśli inwestor w umowie głównej uzależni zgodę na określonego podwykonawcę od przedłożenia mu i zaakceptowania przez niego treści umowy generalnego wykonawcy z podwykonawcą.
Przyjmuje się też, że odpowiedzialność inwestora stanowi rodzaj odpowiedzialności za cudzy dług (dług generalnego wykonawcy wobec podwykonawcy). Inwestor nie może być zatem w żaden sposób traktowany jako następca prawny generalnego wykonawcy. Ponadto odpowiedzialność inwestora i generalnego wykonawcy wynika z dwóch różnych podstaw prawnych (ustawy i umowy cywilnoprawnej).
Ze względu na te odrębności nie można więc uznać, że klauzula arbitrażowa zawarta w umowie podwykonawczej wiąże inwestora. Stanowisko to jest także zgodne z brzmieniem 1161 § 1 k.p.c., zgodnie z którym poddanie sporu pod rozstrzygnięcie sądu polubownego wymaga umowy stron, w której należy wskazać przedmiot sporu lub stosunek prawny, z którego spór wyniknął lub może wyniknąć.
Nie zmienia tego zasada, że inwestorowi jako dłużnikowi solidarnemu przysługują zarzuty wobec podwykonawcy, które mogą wynikać z umowy podwykonawczej – np. zarzut wygaśnięcia zobowiązania, zarzut upływu terminu przedawnienia, zarzut nienależytego wykonania przez podwykonawcę robót budowlanych (art. 375 § 1 k.c.).
Zwykle potrzebne dwa postępowania
Podwykonawca związany klauzulą arbitrażową przewidzianą w umowie podwykonawczej, chcąc pozwać obu dłużników, powinien wszcząć dwa osobne postępowania (jedno arbitrażowe przeciwko generalnemu wykonawcy, drugie przed sądem powszechnym przeciwko inwestorowi). Materialnoprawna odpowiedzialność inwestora nie może zostać rozciągnięta na ustalony przez generalnego wykonawcę i podwykonawcę procesowy sposób dochodzenia roszczeń.
Wytaczanie dwóch osobnych spraw nie będzie jednak konieczne, jeśli strony osiągną porozumienie – np. inwestor zgodzi się na udział w arbitrażu albo generalny wykonawca nie sprzeciwi się łącznemu rozpoznaniu spraw przez sąd powszechny.
Rozdzielenie postępowań przeciwko inwestorowi i generalnemu wykonawcy będzie oznaczało większe koszty zainicjowania sprawy przez podwykonawcę, który musi uiścić dwie opłaty sądowe. Podwykonawca nie odzyska ich od pozwanych w przypadku swojej przegranej. Jeśli oba procesy wygra podwykonawca, koszty poniosą zarówno inwestor, jak i generalny wykonawca. Koszty poniesione przez inwestora mogą podlegać dalszemu roszczeniu regresowemu wobec generalnego wykonawcy. Ostatecznie więc (w zależności od wyniku sprawy) może się zdarzyć, że generalny wykonawca albo podwykonawca poniosą podwójne koszty sądowe. Dwa procesy mogą też oznaczać zwiększone koszty dowodu z opinii biegłego, gdy w każdym z postępowań konieczne będzie przeprowadzenie osobnej opinii.
Osobne procesy najczęściej będą oznaczały utrudnienie dla inwestora, który w naturalny sposób, jako podmiot niezaangażowany bezpośrednio w relacje generalnego wykonawcy i podwykonawcy, nie będzie miał tak dużej wiedzy o sprawie jak generalny wykonawca. Wsparcie ze strony drugiego pozwanego, dobrze znającego sprawę i mającego dostęp do pełnej dokumentacji, najczęściej pomaga inwestorowi w obronie.
Dwa procesy mogą być jednak korzystne, jeśli generalny wykonawca nie chce przyznawać w stosunku do inwestora okoliczności, które podnosi wobec podwykonawcy. Będzie tak m.in. w przypadku zaistnienia wad i usterek w robotach. Często zdarza się, że generalny wykonawca w stosunku do inwestora podnoszącego takie problemy kwestionuje je, a wobec podwykonawcy odpowiedzialnego za konkretne problematyczne roboty zajmuje stanowisko takie jak inwestor. W takich przypadkach osobne postępowania pozwolą generalnemu wykonawcy na nieskrępowaną obronę. Często bowiem się zdarza, że generalni wykonawcy w sporach sądowych z podwykonawcami, w które zaangażowani są inwestorzy, boją się omawiać nieprawidłowości w pracach podwykonawców, aby nie szkodzić analogicznym, odrębnym sprawom przeciwko inwestorowi.
Agata Jóźwiak, radca prawny, praktyka postępowań sądowych i arbitrażowych kancelarii Wardyński i Wspólnicy