Polska nie wpadnie w recesję?
01.12.2011
różne
Dobrze o polskiej gospodarce mówili uczestnicy IV międzynarodowej konferencji Warsaw CEE Financial Hub, która 30 listopada br. odbyła się na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie.
Prezes NBP Marek Belka przeprosił na wstępie, że wbrew polskim obyczajom zamierza przedstawić optymistyczne wiadomości. Jego zdaniem polska gospodarka nie wpadła (i nie wpadnie) w recesję przede wszystkim dlatego, że Polska w poprzedniej dekadzie uniknęła gwałtownych wzrostów i spadków, które stały się udziałem np. krajów bałtyckich. Ponadto nasz kraj jest mniej uzależniony od eksportu, stąd szok zewnętrzny przekłada się na polską gospodarkę mniej więcej w połowie.
Perspektywa dla polskiego eksportu jest jednak pozytywna, głównie dzięki kursom walutowym, które mimo sporej zmienności nigdy nie przekraczają poziomu, powyżej którego eksport byłby nieopłacalny. Gospodarka Polski w ciągu ostatnich dziesięciu lat bardzo się otworzyła. Na początku dekady eksport stanowił 24 proc. PKB, dzisiaj ponad 40 proc. PKB. Nasz udział w całkowitym eksporcie UE wzrósł w ciągu dekady trzykrotnie: z 1 proc. do 3,4 proc., przy czym eksport firm krajowych rośnie równie szybko jak eksport w ramach międzynarodowych sieci dystrybucyjnych. To pokazuje siłę naszej gospodarki na tle innych krajów regionu, gdzie udziały krajowych firm w eksporcie są znacznie niższe.
Mamy też stosunkowo niewielki i bardzo stabilny deficyt na rachunku obrotów bieżących. Zmienność tego deficytu nie przekracza 1,5 proc., co oznacza, że polska gospodarka jest stabilniejsza niż inne w naszym regionie. Deficyt ten jest przy tym finansowany w znacznej mierze albo z napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych, albo z unijnych funduszy strukturalnych.
Ponadto polski rynek pracy jest jednym z najbardziej elastycznych w Europie. Tylko Estonia i Włochy mają mniej sztywny system płac niż Polska. Przeciętnie ok. 1/3 płacy w Polsce stanowią elementy zmienne, co oznacza, że w razie potrzeby nie trzeba obcinać płac, wystarczy ograniczyć pewne bonusy. Ok. 25 proc. kontraktów zatrudnieniowych stanowią kontrakty na czas określony, piętnowane jako „umowy śmieciowe”, ale zwiększające naszą konkurencyjność.
Chroniczną słabością jest za to niska skłonność do oszczędzania i uzależnienie inwestycji od kapitału zagranicznego.
Zależność polskiego sektora przedsiębiorstw od kredytów bankowych jest za to bardzo niska i spada (w 2010 roku wynosiła 14,4 proc. PKB). Wprawdzie polskie przedsiębiorstwa są dodatkowo w podobnym stopniu kredytowane przez swoje spółki matki, czyli poza systemem bankowym, ale nawet biorąc to pod uwagę stopień uzależnienia od kredytów na poziomie 30 proc. jest niezmiernie niski.
Dochody gospodarstw domowych rosną, zmniejsza się też różnica między dochodami polskich gospodarstw domowych a analogicznymi dochodami w starej Europie. Nadal bardzo wysoka jest także stopa zwrotu z inwestycji w Polsce.
Zaletą Polski są również konstytucyjne zabezpieczenia wzrostu długu publicznego. W Europie toczy się teraz dyskusja nad tym, czy wprowadzać do systemów prawnych ograniczenia tego wzrostu. Polska ma taki zapis w Konstytucji od 1997 roku. Pod względem wielkości długu znajdujemy się zresztą mniej więcej pośrodku stawki krajów UE, a w ciągu kryzysu wzrost tego długu był raczej niewielki. Całościowe wydatki państwa zamykają się w ok. 35 proc. PKB, co oznacza, że nie jesteśmy krajem nadmiernie przeetatyzowanym. Za to wydatki na inwestycje publiczne w Polsce są absolutnie najwyższe w całej UE. To pokazuje sukces absorbcji funduszy unijnych, który zawdzięczamy po pierwsze wywalczonej w Brukseli decentralizacji tego procesu, a po drugie istniejącej przestrzeni budżetowej, która pozwala udźwignąć koszty współfinansowania.
W trakcie dyskusji panelowej padło pytanie, jak długo Polska pozostanie zieloną wyspą. Sławomir Majman, prezes PAIiIZ, zauważył, że Polacy nie boją się kryzysu: kupują, nie zwalniają pracowników, produkcja netto rośnie. Henryka Bochniarz, prezes PKPP Lewiatan, była zdania, że Polska nie przestanie wyróżniać się na korzyść, bo podstawy gospodarki są zdrowe. Do tego dochodzi dywersyfikacja gospodarki, brak uzależnienia od jednej konkretnej branży, a także fundusze unijne.
Dr Ludwik Sobolewski, prezes zarządu Giełdy Papierów Wartościowych, przyznał, że kryzys oczywiście wywarł wpływ na polską giełdę, bo jesteśmy wprawdzie zieloną, ale nie izolowaną wyspą. Musimy być zasilani przez kapitał zagraniczny, a choć rynek międzynarodowy jest bardziej zmienny, korzyści przeważają nad wadami.
Pojawiło się też pytanie o wejście do strefy euro. Dyskutanci byli zgodni, że do strefy euro warto wejść, ale nie warto się z tym śpieszyć. Najpierw należy zresztą spełnić kryteria (co zdaniem Macieja Grabowskiego, podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów, nastąpi w ciągu 2-3 lat), a potem się zastanowić, czy to jest korzystne dla Polski.
Ludwik Sobolewski podkreślił, że wejście do strefy euro będzie miało niepewny wpływ na rynek kapitałowy. Rynek akcji powinien zareagować pozytywnie, ale już wpływ na rynek instrumentów pochodnych może być negatywny. Zauważył też, że pilniejsze – i trudniejsze – są inne zagadnienia, takie jak reforma emerytalna. Zmianę wieku emerytalnego mimo sprzeciwu opinii publicznej postulowała też Henryka Bochniarz.
Aby Polska pozostała konkurencyjna, mówił Sławomir Majman, musi po pierwsze zachować stabilność ekonomiczną i polityczną, po drugie – ducha przedsiębiorczości, a po trzecie –obecną pracowitość. Jesteśmy drugim po Korei najciężej pracującym narodem na świecie i jeśli to się nie zmieni, wszystko jest na dobrej drodze.