Kiedy czas uwolni dzieło
Czas trwania autorskich praw majątkowych nabiera obecnie znaczenia z uwagi na to, że wielu twórców zginęło podczas II wojny światowej.
Przepis art. 39 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych nakazuje liczyć czas trwania autorskich praw majątkowych „w latach pełnych następujących po roku, w którym nastąpiło zdarzenie”. Zdarzeniem, o którym mowa, jest szereg okoliczności wskazanych w przepisach art. 36 i 37 ustawy. Niewątpliwie najczęstszym jest śmierć autora utworu. Nie trzeba podkreślać, jak istotne znaczenie w praktyce ma dokładne oznaczenie momentu „uwolnienia” utworu do domeny publicznej. Wraz z wygaśnięciem majątkowych praw autorskich korzystanie z nich jest niemal dowolne. Wskazane zagadnienie nabiera szczególnego znaczenia w obecnym pięcioleciu – z uwagi na to, iż wielu twórców w tragicznych okolicznościach zginęło podczas II wojny światowej.
Jak czytać kalendarz
Niezupełnie oczywiste brzmienie art. 39 ustawy może jednak prowadzić do różnych wniosków. Poza sporem powinno pozostawać, iż początek biegu okresu ochrony (oczywiście nie samej ochrony, która trwa od momentu śmierci) zawsze przypada na 1 stycznia następujący po roku, w którym twórca zmarł (lub wystąpiło inne „zdarzenie”). Na podstawie brzmienia przepisu można również wywnioskować, że okres ten ustaje wraz z końcem (zatem z dniem 31 grudnia) 70 roku. Inaczej mówiąc, okres trwania ochrony majątkowych praw autorskich na podstawie art. 39 ustawy wyznacza 70 równych jednostek w postaci lat kalendarzowych, które przepis określa – chyba mało fortunnie – jako lata „pełne”. Jeżeli więc twórca zmarł 1 kwietnia 1940 r., 70-letni okres ochrony rozpocznie się 1 stycznia 1941 r. i ustanie wraz z końcem 31 grudnia 2010 r.
Tymczasem w literaturze przedmiotu funkcjonuje również inny pogląd, wedle którego koniec okresu, odwołując się do wskazanego przykładu, powinien nastąpić rok później, tj. 31 grudnia 2011 r. Możliwym wytłumaczeniem wskazanego, odmiennego stanowiska jest inspiracja treścią art. 112 kodeksu cywilnego, wedle którego „termin oznaczony w (…) latach kończy się z upływem dnia, który (…) datą odpowiada początkowemu dniowi terminu (…)”. Zastosowanie tej normy doprowadziłoby do tego, że upływ 70 roku nastąpiłby 1 stycznia 2011 r., skoro rozpoczął się on 1 stycznia 1941 r. Ponieważ jednocześnie art. 39 ustawy nakazuje liczenie ochrony w „latach pełnych”, tj. kalendarzowych, ostatecznym terminem byłby właśnie koniec roku 2011.
Bieg ochrony
To rozwiązanie nie może być zaakceptowane, ponieważ tworzy ono model swoiście hybrydowy. Należy przyjąć, że art. 39 ustawy wskazuje autonomiczny sposób liczenia biegu okresu ochrony („lata pełne następujące po roku, w którym nastąpiło zdarzenie”), również jego początku. W tym zakresie wypiera on zatem regulację kodeksową. Niemniej ważnym argumentem jest jednak i ten, że zawiłości związane z obliczaniem okresu nie mogą w ostatecznym rezultacie doprowadzić do jego wydłużenia z lat 70, które mają swoje zakotwiczenie w unijnej dyrektywie, do lat 71. Dodatkowo, wziąwszy pod uwagę naddatek ochrony wynikający z metody określania początku biegu, okres ten często przekraczałby faktycznie nawet 71 lat. To ostatnie byłoby już szczególnie dolegliwe choćby z tej przyczyny, że niezmiernie trudno wskazać racjonalne uzasadnienie dla już obowiązującego, 70-letniego okresu ochrony.
Damian Flisak, Zespół Własności Intelektualnej kancelarii Wardyński i Wspólnicy
Artykuł ukazał się 1 sierpnia 2012 roku w Rzeczpospolitej