Co dalej z obowiązkiem publikacji sprostowań?
13.01.2011
Trybunał Konstytucyjny
Odżył problem niechętnie widzianej przez środowisko dziennikarskie nowelizacji Prawa prasowego. Grudniowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego komentuje Marek Szydłowski z zespołu Technologia, Media, Telekomunikacja kancelarii Wardyński i Wspólnicy.
1 grudnia 2010 roku Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że niezgodny z konstytucją jest art. 46 ustawy Prawo prasowe, który przewiduje odpowiedzialność karną redaktora naczelnego za niezamieszczenie sprostowania. Przyczyną niekonstytucyjności przepisu jest brak jasnego rozgraniczenia między sprostowaniem a odpowiedzią na krytykę prasową, w związku z czym nie jest jasne, co redaktor naczelny ma obowiązek opublikować.
Powodów tego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze, granice między sprostowaniem a odpowiedzią na krytykę prasową są faktycznie nieostre. Przepis stanowi, że sprostowanie ma dotyczyć faktów, a odpowiedź na krytykę prasową – ocen naruszających dobra osobiste. W praktyce trudno te dwie sprawy rozgraniczyć, bo rzadko mamy do czynienia z faktami nieokraszonymi jakąś oceną. Po drugie, w wyniku poglądów pewnej części doktryny, a także orzecznictwa Sądu Najwyższego zaczęła funkcjonować tzw. subiektywistyczna teoria sprostowań, która zakłada, że sprostować należy nie tylko tę wiadomość, która jest obiektywnie nieprawdziwa, ale również tę, która jest nieprawdziwa zdaniem prostującego. Ta teoria sprawia, że granica między sprostowaniem a odpowiedzią na krytykę prasową zaciera się jeszcze bardziej.
Czasem prostujący, żądając sprostowania danego faktu, tak naprawdę żąda sprostowania jego interpretacji. Stwierdzeniem faktu obiektywnie istniejącego są bowiem zdania typu „Jest dom przy ulicy Kruczej” bądź „Nie ma domu przy ulicy Kruczej”. Natomiast zdania „X jest złodziejem” bądź „X nie jest złodziejem” mieszczą się już w sferze interpretacji – kwestią interpretacji jest bowiem rozstrzygnięcie, czy osoba, która została złapana na gorącym uczynku, ale nie została jeszcze skazana prawomocnym wyrokiem, jest złodziejem czy nie.
Dlatego Trybunał Konstytucyjny słusznie stwierdził, że redaktor naczelny nie powinien ponosić kary za niezamieszczenie sprostowania, skoro tak naprawdę nie wiadomo, co jest sprostowaniem, a co odpowiedzią na krytykę prasową. Parlament ma teraz 18 miesięcy na zmianę tego przepisu. Oznacza to, że pewnie będziemy mieli do czynienia z nowelizacją prawa prasowego, być może nawet z tą nowelizacją, nad którą jeszcze na wiosnę pracowało Ministerstwo Kultury. Zakładała ona tylko jeden rodzaj sprostowania, co oznaczałoby rozwiązanie problemu. Czy tak się stanie, przekonamy się w praktyce.
Na pewno nie należy się obawiać, że sprostowania, w związku z likwidacją sankcji karnej, przestaną być publikowane. Instytucja sprostowań przetrwa chociażby z tego powodu, że dyrektywa o audiowizualnych usługach medialnych, która powinna być w Polsce zaimplementowana pod koniec 2009 roku, przewiduje tzw. prawo do odpowiedzi. Instytucja ta, będąca czymś pomiędzy odpowiedzią a sprostowaniem, umożliwiałaby wypowiedź osobie, o której zamieszczono nieprawdziwe informacje w mediach audiowizualnych.
Skoro tego rodzaju instytucja ma obowiązywać w mediach audiowizualnych, a ustawę Prawo prasowe stosuje się jak wiemy również do mediów audiowizualnych, to oznacza, że przepisy o sprostowaniach muszą zostać, tylko muszą zostać doprecyzowane. Na pewno nie będzie za nie odpowiedzialności karnej i na pewno kryteria sprostowań zostaną w jakiś sposób uregulowane. Miejmy nadzieję, że wraz z nowelizacją odejdzie również do grobu odejdzie subiektywistyczna teoria sprostowań.
Marek Szydłowski