Wiadomość o końcu umów B2B jest przesadzona
W pierwszych latach prawniczej kariery trafiłem na interpretację indywidualną wydaną na wniosek biblioteki, która chciała ustalić skutki podatkowe umarzania kar za przetrzymywanie książek. Wtedy też po raz pierwszy usłyszałem adwokacką zasadę: „nie pytaj za dużo, bo się dopytasz”.
W 2015 r. miejska biblioteka publiczna zwróciła się do Dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Katowicach z pytaniem o skutki podatkowe naliczenia czytelnikowi kary za niezwrócenie książek w terminie, a następnie jej umorzenia na wniosek tego czytelnika. Biblioteka chciała dowiedzieć się, czy będzie zobowiązana wystawić PIT-8C osobom, które unikną opłaty.
Organ stwierdził, że czytelnik, któremu umorzono karę, uzyskuje korzyść podlegającą opodatkowaniu PIT, a biblioteka będzie zobowiązana do wystawienia czytelnikowi informacji PIT-8C.
W Dzień Bibliotekarza (8 maja) niektóre biblioteki umarzają kary czytelnikom, którzy w tej dacie zwrócą książki. Stąd tego dnia ruch w bibliotece jest znacząco większy niż przez większość roku. Bibliotekarki i bibliotekarze, którzy mieli okazję zapoznać się z interpretacją Organu, musieli zatem przyjąć do wiadomości, że ich święto zmieni się w bibliotece w dzień wystawiania informacji PIT-8C.
Szczęśliwie ta interpretacja przepisów poszła w niepamięć. Pozostała ze mną jednak przyswojona wówczas zasada: „nie pytaj za dużo, bo się dopytasz” albo „nie zadawaj pytań, jeśli znasz odpowiedź i nie jest to odpowiedź, którą chcesz usłyszeć”.
Ta zasada powróciła do mnie z pełną mocą, gdy przeczytałem pismo Szefa Krajowej Administracji Skarbowej odmawiające wydania opinii zabezpieczającej dotyczącej zawarcia z byłymi pracownikami umów o świadczenie usług (pismo z 12 czerwca 2024 r., sygn. DKP3.8082.10.2023).
Co powiedział Szef KAS
Podmiot zatrudniający grupę osób w oparciu o umowę o pracę zapytał Szefa KAS, czy działanie polegające na tym, że (i) utworzy spółkę zależną, a następnie (ii) rozwiąże umowy o pracę z pracownikami, którzy (iii) zawrą ze spółką zależną umowy o świadczenie usług, będzie stanowić unikanie opodatkowania.
Korzyści podatkowe, które miałyby wynikać z tej zmiany, wiążą się z uniknięciem obowiązku poboru zaliczek na podatek dochodowy od osób fizycznych oraz większą elastycznością usługodawców w wyborze formy opodatkowania.
Wśród istotnych faktów sprawy Szef KAS wskazał między innymi, że usługodawcy będą trwale i w sposób zorganizowany zaangażowani w pracę spółki zależnej i będą wykonywać ten sam zakres obowiązków co dotychczas, przy wykorzystaniu tej samej infrastruktury. Dość niefortunnie wnioskodawca wskazał również, że jego intencją jest zmiana formy zatrudnienia.
Szef KAS ocenił, że w świetle powyższych okoliczności intencją wnioskodawcy jest uzyskanie korzyści podatkowej, a nie faktyczne prowadzenie przez usługodawców działalności gospodarczej.
Pismo Szefa KAS przywołuje liczne argumenty wnioskodawcy wskazujące na ekonomiczne uzasadnienie planowanej zmiany. O ile Szef KAS w sposób logiczny rozprawia się z wieloma spośród nich, nie wszystkie jego argumenty są przekonujące.
Odchodząc od detalicznej analizy, zadaję pytanie:
- Czy Szef KAS mógł zająć inne stanowisko niż wyrażone w omawianym piśmie? Nie. Przyzwolenie na działanie planowane przez wnioskodawcę mogłoby doprowadzić do lawiny podobnych reorganizacji w wielu sektorach – nie tylko tych, w których samozatrudnienie jest powszechną praktyką. To z kolei doprowadziłoby do osłabienia ochrony pracowników, zmniejszenia wpływów fiskalnych, a następnie zwiększenia kosztów kontroli, które miałyby wyłapywać rzeczywiście sztuczne aranżacje.
- Czy stanowisko Szefa KAS szkodzi branżom, które opierają się na relacjach kontraktowych? Nie. Szef KAS został postawiony w trudnej sytuacji. Z jednej strony jest on zobowiązany przeciwdziałać agresywnej optymalizacji podatkowej, a z drugiej strony musi wyrazić swój pogląd w sposób, który nie spowoduje rewolucji m.in. w sektorze IT. Szef KAS, dobierając argumenty i tezy postawione w omawianym piśmie, pozostawia dość przestrzeni, by nie wylać dziecka z kąpielą.
Szef KAS zwraca uwagę na szereg okoliczności, które odróżniają sytuację, dla której odmówiono wydania decyzji zabezpieczającej, od faktycznej sytuacji wielu usługodawców. Wśród nich wskazuje między innymi to, że:
- stan faktyczny dotyczy przejścia ze stosunku pracy do relacji cywilnoprawnej ze spółką utworzoną m.in. z powodów fiskalnych,
- nie ma przeszkód, aby zatrudniający zawierał umowę o świadczenie usług z osobami prowadzącymi działalność gospodarczą, które do tej pory nie były zatrudnione przez spółkę na podstawie umowy o pracę,
- negatywnie ocenia okoliczność, że zakres obowiązków wykonywanych przez pracowników i usługodawców jest tożsamy oraz że usługodawcy nie korzystają ze swojej własnej infrastruktury,
- umowa o pracę i umowa o współpracy co do zasady odmiennie kształtują zasady odpowiedzialności za niewykonanie lub nienależyte wykonanie pracy / usług.
Czy faktycznie jest tak źle, jak huczy internet?
W reakcji na omawiane pismo Szefa KAS internet wypełnił się nagłówkami i artykułami uderzającymi w dramatyczny ton, jakoby fiskus miał ruszyć do walki z samozatrudnieniem, a świadczenie usług w oparciu o kontrakt miało zmienić się w koszmar.
W rzeczywistości to wnioskodawca jest głównym winowajcą internetowego szaleństwa, a nie agresywne działania administracji skarbowej. Przed wydaniem pisma fikcyjne samozatrudnienie było obszarem zainteresowania administracji zarówno w kontrolach, jak i na poziomie legislacyjnym. Stan ten utrzymuje się do dziś, a niedawno wyrażony przez Szefa KAS zestaw poglądów nie powinien był nikogo zaskoczyć.
Czasem nie warto pytać.
Wojciech Marszałkowski, adwokat, praktyka podatkowa kancelarii Wardyński i Wspólnicy