Sprawiedliwość dyscyplinarna
Obecna sytuacja w adwokaturze skłania do dyskusji o jej roli w społeczeństwie obywatelskim i wymiarze sprawiedliwości. W wielu wypowiedziach wskazywano na zagrożenia dla jej niezależności i pryncypia, którymi winna się kierować. Jednym z istotnych aspektów tej niezależności jest sądownictwo dyscyplinarne.
Niezależne sądownictwo dyscyplinarne jest jednym z fundamentów niezależności adwokatury. Przewiny adwokackie są poddawane ocenie adwokackiego sądu dyscyplinarnego, a nie sądu powszechnego bądź ministra.
Oczywiście jest to odpowiedzialność zawodowa, która nie zastępuje odpowiedzialności cywilnej i karnej. Pion dyscyplinarny – rzecznik dyscyplinarny i sąd dyscyplinarny – sprawuje nadzór nad przestrzeganiem zasad wykonywania zawodu adwokata, a nie nad całą sferą jego życiowej aktywności.
Dzięki temu władza wykonawcza pozostaje bez wpływu na odpowiedzialność zawodową adwokata, o której decyduje wyłącznie samorząd. Ten mechanizm gwarantuje, że adwokat – ten „nieznośny pośrednik” – może swobodnie wykonywać swoją powinność, czyli bronić jednostki i praw podstawowych w zderzeniu z machiną państwa.
Niemniej sądownictwo dyscyplinarne ma do odegrania również inne role, szczególnie istotne w chwili, kiedy mówi się wprost o kryzysie stanu adwokackiego.
Adwokaci, domagając się poszanowania praw fundamentalnych, w tym prawa do rzetelnego procesu, muszą szanować te pryncypia w postępowaniach, w których są gospodarzami. Postępowania dyscyplinarne winny stanowić wzór poszanowania praw zarówno obwinionych, jak i pokrzywdzonych, być prowadzone w sposób transparentny i sprawny, chroniąc jednocześnie informacje objęte tajemnicą, budując zaufanie do samorządu adwokackiego, który musi radzić sobie z adwokatami i aplikantami sprzeniewierzającymi się zasadom.
W orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zwraca się czasem uwagę, że odpowiedzialność zawodowa i postępowania dyscyplinarne cechuje specyfika związana z rodzajem działalności regulowanej odrębnie, która jednak nie wyłącza ich spod działania Konwencji (np. art. 6 EKPCz).
Istotnie, ustawa Prawo o adwokaturze i Zbiór Zasad Etyki Adwokackiej i Godności Zawodu nakładają na adwokatów i aplikantów, uczestników postępowań dyscyplinarnych, wyższe standardy, zakładając, że w interesie samorządu, w tym obwinionego leży bezzwłoczne wyjaśnienie sprawy, a adwokat winien współdziałać z organami samorządu zawodowego w wyjaśnianiu spraw, które go dotyczą.
W toku ostatniego Nadzwyczajnego Zgromadzenia Izby Adwokackiej w Warszawie niektórzy z kandydatów na urząd Rzecznika Dyscyplinarnego posługiwali się określeniem „koleżeński”, próbując opisać swoją wizję sprawowania urzędu. Z ich wypowiedzi można było wysnuć wniosek, że koleżeńskość oznacza „łagodne traktowanie”, wręcz przymykanie oka na przewiny w trudnych dla adwokatów czasach.
Abstrahując od tego, że określenie jest nieadekwatne do instytucji działających na podstawie ustawy, decydujących często o zawodowym „być albo nie być”, to trzeba pamiętać, że to, co wewnątrz samorządu może być odbierane jako „koleżeńskość”, z zewnątrz może być postrzegane jako „kolesiostwo” (i raczej będzie tak postrzegane, biorąc pod uwagę utratę przez adwokaturę dawniejszego kredytu zaufania). Zaś zarzut „kolesiostwa” jest jednym z najgorszych, z którymi samorząd może się mierzyć.
Nieszczęściem byłoby również, gdyby kiedykolwiek w odniesieniu do wykładni prawa stosowanej w postępowaniu dyscyplinarnym używano określenia „koleżeńska”.
Art. 80 ustawy Prawo o adwokaturze stanowi m.in., że adwokaci i aplikanci adwokaccy podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej za postępowanie sprzeczne z prawem, zasadami etyki lub godnością zawodu lub za naruszenie swych obowiązków zawodowych.
O ile ustalenie, czy działanie bądź zaniechanie stanowi zachowanie sprzeczne z prawem lub naruszenie obowiązków zawodowych, nie powinno nastręczać wielu problemów, o tyle ustalenie, czy dane zachowanie narusza zasady etyki wynikające z norm etycznych (§ 1 Zbioru Zasad Etyki Adwokackiej i Godności Zawodu), wymaga czasem sięgnięcia do normy etycznej, z której zasady wynikają, a która sama w sobie nie jest spisana.
Nie ulega wątpliwości, że w procesie wykładni prawa dokonywanej przez sąd dyscyplinarny dochodzi do stałego definiowania zachowań, które z punktu widzenia etyki adwokackiej mają charakter niepożądany. Zbiór Zasad Etyki Adwokackiej nie zawiera wyczerpującego katalogu deliktów dyscyplinarnych (np. w życiu prywatnym), stąd ocena, czy dane zachowanie godzi w godność zawodu, wymaga doświadczenia, wykładni systemowej i celowościowej, a także szczegółowego uzasadnienia dla przyjętego stanowiska.
Dodać do tego należy jeszcze reguły wykładni prawa regulującego zasady odpowiedzialności o charakterze represyjnym, która nie może podważać literalnego brzmienia przepisów, skoro pełnią one również funkcję gwarancyjną. Tak w ostatnim czasie postąpił Wyższy Sąd Dyscyplinarny, analizując sprawę adwokata, któremu postawiono zarzut naruszenia zakazu wynikającego z § 50 ust. 3 Zbioru Zasad Etyki Adwokackiej i Godności Zawodu (orzeczenie WSD 115/15 z 28 listopada 2015 r.). Jeśli ustalone wynagrodzenie nie jest wyłącznie uzależnione od ostatecznego wyniku sprawy (zakładamy, że racjonalny ustawodawca celowo posłużył się słowem „wyłącznie”), nie może być mowy o naruszeniu reguł, choćby istniała istotna dysproporcja miedzy wynagrodzeniem uzależnionym od sukcesu a tym, którego zapłata nie jest uzależniona od spełnienia się warunku przyszłego i niepewnego.
W prawidłowo funkcjonującym systemie sprawy, z którymi mierzy się sąd dyscyplinarny, oraz ich rozstrzygnięcia winny być analizowane przez organy adwokatury, również w kontekście ewentualnych zmian obowiązujących zasad, które mogą nie przystawać do szybko zmieniającej się rzeczywistości społeczno-gospodarczej.
Brak wyczerpującego katalogu deliktów dyscyplinarnych czyni rolę sądu dyscyplinarnego jeszcze bardziej doniosłą. Spoczywa na nim funkcja wychowawcza i edukacyjna, z jego orzecznictwa adwokaci i aplikanci mogą czerpać wiedzę na temat błędów, jakich należy unikać, jakie są granice ich dopuszczalnej aktywności zawodowej.
Aby tak się działo, zmianie musi ulec system informacji prawnej na temat wydawanych, prawomocnych orzeczeń Wyższego Sądu Dyscyplinarnego. Nie tylko powinny być dostępne, ale konieczne jest też zbudowanie katalogu rzeczowego, który dostarczać będzie informacji o rozstrzygnięciach konkretnych zagadnień.
Od starszych, doświadczonych adwokatów można usłyszeć, że aby stale poszerzać swą wiedzę, adwokat ma śledzić działalność organów samorządowych, w tym sądu dyscyplinarnego. Młodsi, w tym aplikanci powiedzą że system promulgacji aktów prawa korporacyjnego jest nie tylko niespójny (niektóre uchwały nie zawierają daty wejścia w życie albo miejsca publikacji), ale też źródła informacji są rozproszone i niedoskonałe (np. wyszukiwarka aktów prawnych na stronie NRA).
Domagając się przestrzegania praw podstawowych w procesie wymiaru sprawiedliwości, samorząd adwokacki winien w swoim własnym wymiarze sprawiedliwości dawać przykład, jak należy postępować. Tędy również prowadzi droga do odzyskania zaufania i wiarygodności adwokatury.
Janusz Tomczak, praktyka karna kancelarii Wardyński i Wspólnicy
Autor jest sędzią Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury