Odszkodowania za cud
Jeśli okaże się, że „stabilizowanie cen” przez PKN Orlen było nadużyciem pozycji dominującej i polegało na utrzymywaniu w 2022 r. nadmiernie wygórowanych cen, poszkodowani będą mogli domagać się odszkodowań w sądach. I to nie tylko bezpośredni klienci koncernu, ale także pośrednio poszkodowani. Np. klienci przedsiębiorstw, które wykorzystywały paliwa w swojej działalności i uwzględniały ich ceny w cenach własnych produktów i usług. Być może także konkurenci naszego „narodowego czempiona”, którzy kupowali od niego paliwa w hurcie i sprzedawali je na własnych stacjach benzynowych.
Tego typu sprawy odszkodowawcze byłyby istotnym wyzwaniem dla polskiego systemu prywatnej egzekucji prawa konkurencji. Ale zapewne też impulsem do rozwoju rozmaitych rozwiązań ułatwiających dochodzenie masowych roszczeń, takich jak:
- usługi finansowania procesów przez wyspecjalizowane fundusze inwestycyjne,
- procedury dochodzenia roszczeń w postępowaniach grupowych lub za pośrednictwem organizacji pozarządowych,
- szczególne zasady dotyczące definicji i obliczania wysokości szkody w tego typu sprawach.
Cud cenowy
Nie jest przesądzone, że PKN Orlen nadużywał pozycji dominującej i narzucał kontrahentom nadmiernie wygórowane ceny paliw. To, że ceny na stacjach benzynowych nie wzrosły po tym, jak wzrósł VAT, i to aż o 15 punktów procentowych, jeszcze tego nie dowodzi. Utrzymanie się cen na tym samym poziomie mogło wynikać z czynników zewnętrznych, takich jak jednoczesny gwałtowny spadek różnego rodzaju kosztów. Taki zbieg okoliczności byłby jednak dość zadziwiający i nie bez słuszności ten scenariusz określany jest prześmiewczo mianem „cudu cenowego”. Wiele wskazuje przy tym na to, że koncern mógł dopuścić się monopolistycznej praktyki. Sugerują to oświadczenia samych przedstawicieli spółki, którzy twierdzili, że „cud na Orlenie” wynikał z zamierzonych działań, których celem było zapobieżenie szokowi cenowemu. Podkreślali oni, że dzięki konsekwentnej strategii tworzenia z PKN Orlen „narodowego czempiona” zbudowali spółkę mogącą „stabilizować rynek”.
Po pierwsze jest to przyznanie, że spółka ma pozycję dominującą i jest „twórcą” cen na rynku, a nie „biorcą” cen z rynku (tzw. „price maker”, a nie „price taker”). Po drugie takie oświadczenia potwierdzają, że spółka wykorzystywała swoją pozycję do kształtowania cen (nie tylko własnych) w inny sposób, niż ukształtowałoby je nieskrępowane działanie praw popytu i podaży. Nadzwyczajnie dobre wyniki koncernu w ostatnim kwartale 2022 r. sugerują przy tym, że „stabilizacja” polegała raczej na równaniu cen w górę niż w dół. Tzn. że koncern utrzymał wysokie ceny i marże w 2022 r., by na początku 2023 r. móc bezpiecznie „zamortyzować” podwyżkę VAT. Według danych Komisji Europejskiej w grudniu 2022 r. w Polsce odnotowano jedne z najwyższych cen paliw w UE. Eksperci rynku paliw wskazują, że podczas gdy w innych krajach UE ceny istotnie spadały, w Polsce pozostały na wysokim poziomie.
Odszkodowania także dla pośrednio poszkodowanych, ale i tych, którzy przerzucili nadmierne ceny na swoich klientów
Naruszenia prawa antymonopolowego – zwłaszcza przez dostawców produktów wykorzystywanych dosłownie w całej gospodarce, takich jak paliwa – mogą mieć przy tym bardzo poważne konsekwencje. I to niezależnie od tego, czy daną sprawą zajmie się właściwy organ antymonopolowy. Polskie i europejskie przepisy przyznają podmiotom poszkodowanym naruszeniami prawa konkurencji możliwość żądania od sprawcy odszkodowania w sądzie. I dają to prawo nie tylko bezpośrednim kontrahentom sprawcy, ale także podmiotom pośrednio pokrzywdzonym, tzn. np. tym, na których kontrahenci sprawcy, po zapłaceniu mu nadmiernie wygórowanych cen, przerzucili nadmierne obciążenie w cenach za własne produkty lub usługi, w całości lub w części. Innymi słowy odszkodowania od hurtowego sprzedawcy paliw, który nadużywa pozycji dominującej i stosuje nadmiernie wygórowane ceny, mogą domagać się nie tylko jego bezpośredni klienci, czyli np. przedsiębiorstwa transportowe, ale też klienci tych przedsiębiorstw, którzy musieli zapłacić wyższe ceny za transport, dlatego że firmy transportowe płaciły więcej za paliwo i musiały uwzględnić to w cenach swoich usług.
Oczywiście sprawca nie powinien płacić wielokrotnie za tę samą szkodę. Dlatego broniąc się przed roszczeniami swoich kontrahentów, może zarzucać, że ci przerzucili szkodę na swoich własnych klientów (tzw. „passing on”). Musi jednak tego dowieść. Prawo w pewnych wypadkach ustanawia domniemanie przerzucenia szkody, ale wyłącznie na korzyść pośrednio poszkodowanego. Tzn. tylko pośrednio poszkodowany w pozwie przeciwko sprawcy może powołać się na domniemanie, że poniósł szkodę w wyniku działań sprawcy, choć nie miał z nim bezpośrednio do czynienia, a to w ten sposób, że szkoda wyrządzona przez sprawcę komu innemu została na niego przerzucona.
Sprawca natomiast nie może powołać się na to domniemanie w celu obrony przed roszczeniami. Jeśli chce bronić się przed powództwem konkretnego powoda, zarzucając mu, że przerzucił szkodę na swoich klientów i nie jest już poszkodowany (tzw. zarzut przerzucenia szkody – „passing-on defence”), musi to przerzucenie zawsze udowodnić, co jest często bardzo trudne. Taka obrona dotyczyć może przy tym wyłącznie roszczenia o odszkodowanie za samo nadmierne obciążenie (tzw. „overcharge”). Odszkodowanie należy się tymczasem nie tylko za fakt, że poszkodowany musiał zapłacić wyższe ceny za produkty sprawcy. Jeśli przerzucił nadmierne obciążenie choć w części na swoich klientów, to może żądać rekompensaty za zmniejszone obroty. Bo wyższe ceny ograniczają popyt.
Warto tu przy tym przypomnieć, że sporna praktyka PKN Orlen dotyczyła rynku hurtowego i wg przedstawicieli PKN Orlen miała zapobiec sytuacji, w której klienci chcący skorzystać z niższych cen przed spodziewaną podwyżką ustawialiby się na stacjach benzynowych w długich kolejkach. Innymi słowy spółka – zawyżając hurtowe ceny paliw – celowo stłumiła popyt na stacjach, i to nie tylko swoich, ale też konkurencyjnych. Większość operatorów stacji benzynowych w Polsce zaopatruje się bowiem w paliwa w rafineriach PKN Orlen. Konkurenci koncernu na rynku detalicznym (konkurencyjni operatorzy stacji benzynowych) mogą więc także zaliczać się do poszkodowanych jego działaniami i domagać się od niego odszkodowań. Nawet jeśli przerzucili zastosowane wobec nich przez dominującą spółkę nadmierne obciążenie na swoich klientów.
Zarzut przerzucenia szkody może być nadużyciem prawa
W każdym razie zarzut przerzucenia szkody w postaci nadmiernego obciążenia służy nie tyle zwolnieniu sprawcy z odpowiedzialności, ile wykazaniu, że odszkodowania za tę szkodę powinien dochodzić ktoś inny niż powód. Bywa, że sprawca wykorzystuje go jednak de facto do próby uniknięcia odpowiedzialności. Wykazuje wówczas, że szkodę w postaci nadmiernego obciążenia ponieśli w całości indywidualni konsumenci, bo została ona na nich w całości przerzucona przez wszystkich pośrednich nabywców, i to ci konsumenci są jedynie uprawnieni do dochodzenia z tego tytułu odszkodowania. Sprawca liczy przy tym na to, że szkoda rozłoży się w ten sposób na tak dużą rzeszę osób i na tak małe indywidualne kwoty, że jej dochodzenie przez ostatecznie pokrzywdzonych w kosztownym i długotrwałym procesie będzie całkowicie niepraktyczne. Sądy kilku państw członkowskich UE uznawały już jednak takie posługiwanie się zarzutem przerzucenia szkody za nadużycie. Odmawiały uwzględnienia go i uznawały nabywcę produktów sprawcy za uprawnionego do odszkodowania mimo dowodu, że przerzucił on szkodę na dalszych nabywców, od których nie można było jednak praktycznie oczekiwać, że będą dochodzić swoich roszczeń.
Takie podejście mogłoby być uzasadnione w sprawach takich jak omawiana. Wedle doniesień prasowych indywidualni klienci stacji benzynowych w listopadzie i grudniu zapłacili za benzynę średnio po 200 zł więcej w wyniku podejmowanych przez PKN Orlen działań „stabilizacyjnych”. Podobnie mogło być w przypadku odbiorców usług transportowych (komunikacji miejskiej, taksówek), usług wywozu śmieci i wielu innych, jeśli w tych sektorach doszło do przerzucenia nadmiernie wygórowanych cen paliw na ostatecznych konsumentów i podziału szkody na drobne kwoty. Gdyby działanie PKN Orlen zostało uznane za nadużycie pozycji dominującej, argument, że spółka nie powinna móc powoływać się na zarzut przerzucenia szkody na takich ostatecznych konsumentów (o ile w ogóle byłaby w stanie wykazać przerzucenie na nich szkody przez pierwotnie poszkodowanych), mógłby mieć poważne podstawy.
Test dla systemu prywatnej egzekucji ochrony konkurencji
Sprawa „cudu cenowego na Orlenie” będzie testem polskiego systemu tzw. prywatnej egzekucji prawa konkurencji. Jeśli ktoś może bowiem spróbować realnie pociągnąć „narodowego czempiona” do odpowiedzialności i rzucić światło na praktyki rynkowe takiego przedsiębiorstwa w państwie, którego ustawodawstwo nie chroni w pełni niezależnego organu antymonopolowego, to są to poszkodowani i sądy. To przed sądy powszechne podmioty uważające się za poszkodowane działaniami paliwowej spółki będą zapewne wytaczać powództwa odszkodowawcze i przed sądami będą domagać się od niej wyjawienia istotnych dla sprawy dowodów, korzystając ze szczególnych narzędzi, jakie daje w tym zakresie ustawa o roszczeniach o naprawienie szkody wyrządzonej przez naruszenie prawa konkurencji.
Działania poszkodowanych mogą przy tym spotkać się ze wsparciem ze strony działających za granicą wyspecjalizowanych funduszy inwestycyjnych, gotowych finansować tego typu roszczenia w zamian za udział w zasądzanych odszkodowaniach. Tego typu usługi finansowania procesów są na razie w Polsce rzadkością. Niebagatelna łączna kwota potencjalnych roszczeń może jednak spowodować, że omawiana sprawa stanie się istotnym przyczynkiem do ich rozwoju, jak i impulsem do rozwoju rozmaitych form kolektywnego dochodzenia masowych roszczeń odszkodowawczych.
Warto także pamiętać, że zgodnie z prawem europejskim (art. 106 TFUE) w przypadku dominujących spółek państwowych to nie tylko one same odpowiadają za poszanowanie reguł konkurencji, ale i państwo w sposób szczególny odpowiada za to, by nie naruszały one reguł wspólnego rynku. Z tego powodu sprawa „cudu cenowego” może być podstawą odrębnych problemów prawnych – nie tylko samego PKN Orlen, ale Polski jako państwa członkowskiego UE.
Stanisław Drozd, adwokat, praktyka postępowań sądowych i arbitrażowych kancelarii Wardyński i Wspólnicy
dr Antoni Bolecki, radca prawny, praktyka ochrony konkurencji i konsumentów kancelarii Wardyński i Wspólnicy