Lipcowa nowelizacja prawa karnego – ewolucja czy rewolucja?
Z początkiem lipca prawnicy i uczestnicy postępowań karnych wkroczyli w całkiem nową rzeczywistość. Czy faktycznie kontradyktoryjny proces karny doprowadzi do odciążenia sądów i przyśpieszenia postępowań?
We wrześniu 2013 r. oraz w lutym 2015 r. zostały uchwalone dwie ustawy nowelizujące Kodeks postępowania karnego i Kodeks karny, które znacząco zmieniają model procedury karnej i podejście do karania sprawców przestępstw (ustawa z dnia 27 września 2013 r. o zmianie ustawy Kodeks postępowania karnego oraz niektórych innych ustaw, poz. 1247, ustawa z dnia 20 lutego 2015 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw, poz. 396).
Przez media, w tym prasę i poważne publikatory prawnicze przetoczyła się w ostatnich miesiącach dyskusja na temat sensu tej nowelizacji i tego, co czeka nas po wprowadzeniu nowych przepisów. Im bliżej było do daty planowanego wejścia w życie przepisów ustawy, tym głośniej słychać było sprzeciw tych, którzy obawiali się nadchodzących zmian. Swoje opinie wyrażali sędziowie Sądu Najwyższego i przedstawiciele Prokuratury.
Istotnie, dokonane zmiany godzą w podstawy tego, czego większość z nas, prawników uczyła się o procedurze karnej na studiach.
W kolejnych wydaniach „Co do zasady” postaramy się przybliżyć najważniejsze zmiany, poniżej zaś przedstawiamy uzasadnienie dla reformy oraz najważniejsze kierunki zmian.
Wśród podstawowych problemów, z którymi postanowili się zmierzyć twórcy ww. ustaw, były przede wszystkim:
- długotrwałość postępowań – w skrajnych przypadkach procesy toczyły się faktycznie w kilkunastu instancjach, jako że kolejne rozstrzygnięcia były sekwencyjnie uchylane;
- zbytnie obłożenie i odpowiedzialność sędziów za przebieg procesów, w szczególności postępowania dowodowego, co często skutkowało biernością stron postępowania i odsuwało uwagę sędziego od istoty sprawy, czyli odpowiedzialności karnej sprawcy;
- trudne do oszacowania, ale bez wątpienia ogromne koszty tak działającego, nieefektywnego systemu wymiaru sprawiedliwości.
Dlatego ustawodawca zdecydował się na zmiany, które mogą wydawać się rewolucyjne, gdyż stanowią znaczące odejście od dotychczas obowiązujących zasad.
Po pierwsze, odchodzimy od modelu inkwizycyjnego, w którym to sędzia odpowiadał za ustalenie prawdy materialnej poprzez uzupełnienie postępowania dowodowego w razie konieczności, w tym nieporadności czy bierności stron. W nowym kontradyktoryjnym postępowaniu sądowym to strony będą odpowiedzialne za przebieg postępowania dowodowego, co zmusi je do aktywności, przygotowania strategii prowadzenia sprawy, w praktyce zaś do zgłaszania przemyślanych wniosków dowodowych i czuwania nad przeprowadzanymi dowodami.
W postępowaniu przygotowawczym głównym celem prokuratora będzie zebranie dowodów na uzasadnienie tez aktu oskarżenia, który będzie można złożyć do sądu bez uzasadnienia, za to z pogrupowanymi dowodami i wskazaniem, na jakie okoliczności zostają zgłoszone. Do aktu oskarżenia załączane będą tylko te dowody, które dotyczą bezpośrednio przesłanek odpowiedzialności w świetle stawianych zarzutów, co ma ograniczyć ilość dokumentów przekazywanych sądowi, a w konsekwencji odciążyć sędziego.
Taki model postępowania wymusi na wszystkich jego uczestnikach kreatywność w zakresie argumentów na poparcie swych tez (zbierania i wskazywania dowodów), co zdaniem wielu praktyków doprowadzi do wzrostu zapotrzebowania na usługi detektywistyczne i opinie różnego rodzaju ekspertów.
Wzrośnie też rola obrońcy, który będzie musiał po zakończeniu postępowania przygotowawczego i przed rozpoczęciem procesu przeanalizować zgromadzony i zaoferowany sądowi materiał dowodowy i ewentualnie domagać się od prokuratora jego uzupełnienia.
Po drugie, nowe przepisy w praktyce dają każdemu oskarżonemu prawo do domagania się udziału obrońcy w postępowaniu, a jednocześnie podkreślają, że prawo do obrony jest prawem, a nie obowiązkiem oskarżonego, co skutkuje odejściem od surowych rygorów dotyczących obecności oskarżonego w toku rozprawy. W konsekwencji oskarżony przed rozpoczęciem procesu będzie szerzej pouczany o swych prawach i obowiązkach, ale jego nieobecność znów częściej niż dotychczas nie będzie stanowić przeszkody do prowadzenia postępowania.
Po trzecie, znacząco rośnie możliwość kończenia postępowań karnych w tzw. trybach konsensualnych, a więc takich, które kończą sprawę dzięki porozumieniu uczestników postępowania, znajdującemu ostatecznie wyraz w wyroku lub postanowieniu kończącym sprawę. W szczególności warto tu wymienić znacznie poszerzone możliwości poddania się karze bez przeprowadzania postępowania dowodowego (art. 387 k.p.k.), jak i zupełnie nową, niezwykle ciekawą instytucję tzw. umorzenia konsensualnego (art. 59a k.k.), która pozwala umorzyć w określonych sytuacjach postępowanie, jeśli sprawca naprawił szkodę, a pokrzywdzony złożył wniosek o umorzenie postępowania.
Wreszcie po czwarte, dużym zmianom ulega postępowanie apelacyjne. Intencją tych zmian było przede wszystkim zmniejszenie liczby uchylanych wyroków: wadliwe rozstrzygnięcia pierwszoinstancyjne mają być korygowane przez sąd odwoławczy. Poszerza się możliwość uzupełnienia postępowania dowodowego przed sądem II instancji. Brak aktywności stron w postępowaniu przed sądem I instancji skutkować będzie brakiem możliwości naprawienia zaniechań poprzez zarzuty apelacji, przepisy zawierają bowiem swoistą prekluzję w tym zakresie.
Oczywiście nie da się w tak krótkim tekście zawrzeć całości sensu i szczegółów regulacji, niemniej sygnalizuje on podstawowe kierunki zmian.
Zapraszamy Państwa do lektury kolejnych wydań „Co do zasady”, w których bardziej szczegółowo omówimy najważniejsze elementy opisywanej nowelizacji.
Janusz Tomczak, praktyka karna kancelarii Wardyński i Wspólnicy