Wzrastają szanse na realizację zamrożonych projektów wiatrowych
Urząd Regulacji Energetyki potwierdził, że projekty wiatrowe startujące do aukcji OZE nie będą musiały wykazywać tzw. efektu zachęty. Wyjaśniamy, co to oznacza w praktyce.
Problemy inwestycji OZE z wykazywaniem efektu zachęty zaczęły się już w 2014 r., po tym jak 1 lipca weszły w życie nowe wytyczne Komisji Europejskiej w zakresie pomocy państwa na ochronę środowiska i cele związane z energią w latach 2014-2020. Zgodnie z tymi wytycznymi każda pomoc państwa powinna być uznana za niedozwoloną, chyba że wykazano, że pomoc ta stanowiła zachętę, czyli zmieniła zachowanie odnośnych przedsiębiorstw, co powinno się przejawiać zaangażowaniem się w dodatkową działalność, której nie podjęłyby bez pomocy lub którą podjęłyby w ograniczonej skali lub w inny sposób. Wyjątkiem od tej reguły jest przyznawanie pomocy państwa w drodze procedury przetargowej zgodnej z zasadami konkurencji.
Kluczowy moment – rozpoczęcie prac
Oczywiste było, że stary system wsparcia nie mieści się we wskazanym wyjątku. Dla OZE budowanych po wejściu w życie wytycznych oznacza to potencjalne zakwestionowanie przyznanej pomocy w postaci certyfikatów, jeżeli efektu zachęty nie potwierdzono przed rozpoczęciem prac. Z kolei rozpoczęcie prac w rozumieniu wytycznych to rozpoczęcie robót budowlanych związanych z inwestycją albo pierwsze wiążące zobowiązanie do zamówienia urządzeń lub inne zobowiązanie, które sprawia, że inwestycja staje się nieodwracalna, zależnie od tego, co nastąpi wcześniej. Zakupu gruntów oraz prac przygotowawczych, takich jak uzyskiwanie zezwoleń i wykonywanie wstępnych studiów wykonalności, nie uznaje się za rozpoczęcie prac. W przypadku przejęć „rozpoczęciem prac” jest moment nabycia aktywów bezpośrednio związanych z nabytym zakładem.
Wytyczne do polskiego prawa implementowała zmiana ustawy Prawo energetyczne, która weszła w życie z dniem 4 maja 2015 r. Wprowadziła ona do art. 43 wspomnianej ustawy wymóg potwierdzenia istnienia efektu zachęty w promesie koncesji. Jego brak oznaczał brak możliwości wydania świadectw pochodzenia.
Problematyczne okazało się potwierdzanie efektu zachęty w systemie aukcyjnym. Co do zasady, wprowadzony ustawą o odnawialnych źródłach energii system miał być zgodny z wytycznymi i spełniać kryteria przyznawania pomocy państwa w drodze procedury przetargowej zgodnej z zasadami konkurencji. Komisja Europejska była jednak innego zdania, a długotrwały proces uzgadniania koniecznych zmian zakończył się dopiero w grudniu 2017 r., kiedy Komisja warunkowo zatwierdziła system aukcyjny pod warunkiem, że Polska zmodyfikuje go tak, jak ustalono w negocjacjach. Zmiany do systemu aukcyjnego mają być wprowadzone przygotowywaną obecnie nowelą ustawy o odnawialnych źródłach energii. Po długotrwałych konsultacjach w Ministerstwie Energii projekt został zatwierdzony przez Komitet Stały Rady Ministrów.
Przyszłe aukcje już bez efektu zachęty
Akceptacja systemu aukcyjnego przez Komisję Europejską umożliwiła Prezesowi URE odstąpienie od konieczności badania efektu zachęty w przyszłych aukcjach, których ogłoszenie jest oczekiwane po wejściu w życie wspomnianej noweli ustawy o OZE. Prezes URE potwierdził ten fakt informacją ogłoszoną 9 lutego 2018 r.
Zwiększa to szansę na realizację „uratowanych” przed tzw. ustawą antywiatrakową projektów farm wiatrowych z ważnymi pozwoleniami na budowę. Przed akceptacją Komisji Europejskiej dla systemu aukcyjnego inwestorzy ryzykowali bowiem narażenie się na zarzut braku potwierdzenia efektu zachęty, jeśli rozpoczęliby prace budowlane, żeby z kolei nie upłynął trzyletni termin ważności pozwoleń na budowę. Teraz aby zmieścić się w trzyletnim terminie ważności pozwoleń wystarczy geodezyjnie wytyczyć obiekty w terenie, zniwelować teren, zagospodarować teren budowy wraz z budową tymczasowych obiektów lub wykonać przyłącza do sieci infrastruktury technicznej na potrzeby budowy (cokolwiek z wymienionych będzie najtańsze).
Pytanie, czy inwestorzy w farmy wiatrowe zdecydują się ponieść kolejne koszty, aby ratować wygasające pozwolenia na budowę przy obecnie panującym klimacie inwestycyjnym, pozostaje jednak otwarte.
Marek Dolatowski, adwokat, kancelaria Wardyński i Wspólnicy
Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu wysokienapiecie.pl