Rynek energii elektrycznej – perspektywa wytwórców OZE po wygranej aukcji
Sytuacja na rynku energii nigdy dotąd nie była tak dynamiczna. Wiele mówi się o tym, że wysokie ceny energii nie pozwolą utrzymać tempa wzrostu gospodarczego i obniżą poziom życia odbiorców w gospodarstwach domowych. Wydawać by się mogło, że przynajmniej wytwórcy z OZE cieszą się z wyższych cen energii na rynku, gdyż mogą ją sprzedać drożej przy zachowaniu relatywnie niskich kosztów produkcji. Mając jednak na uwadze uczestnictwo tych wytwórców w aukcyjnym systemie wsparcia OZE, ich sytuacja jest bardziej skomplikowana niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.
Konflikt w Ukrainie zdestabilizował sytuację na rynku surowców i energii. Nikt już nie kwestionuje konieczności podwyżek cen energii dla odbiorców końcowych, które od 2023 r. na rynku regulowanym sięgać mogą nawet 50%. Na dodatek do Prezesa URE trafiają wnioski o podwyższenie cen energii w trakcie trwania roku taryfowego. Sytuacja taka zdarzała się do tej pory sporadycznie – obecnie takich wniosków jest znacznie więcej.
Cena energii elektrycznej na giełdzie i w aukcji
Średnia cena energii elektrycznej na rynku konkurencyjnym w I kwartale 2022 r. przekroczyła 468 zł/MWh. Z kolei giełdowa cena energii jeszcze w czerwcu oscylowała wokół 885 zł/MWh (dla porównania w czerwcu 2021 r. wynosiła ona ok. 355 zł/MWh), by w lipcu osiągnąć poziom prawie 1126 zł/MWh. Oznacza to prawie trzykrotny wzrost w ciągu jednego roku. Można pokusić się o stwierdzenie, że mało kto był zaskoczony, że średnia z lipca 2022 r. przekroczyła 1000 zł za MWh.
Źródło: URE
Tymczasem maksymalna możliwa cena, jaką wytwórca może zaoferować na aukcji (tzw. cena referencyjna), wyniosła w 2020 r. w przypadku instalacji powyżej 1 MW mocy zainstalowanej dla wiatru na lądzie zaledwie 250 zł/MWh, zaś dla energii ze słońca 340 zł/MWh z tendencją spadkową ze względu na spadające koszty eksploatacji i wzrost efektywności wytwarzania.
Oznacza to, że wytwórcy, którzy złożyli zwycięską ofertę i rozpoczęli (lub rozpoczną) wytwarzanie w ramach aukcyjnego systemu wsparcia, już na starcie swojej działalności mogliby sprzedać energię na rynku za cenę znacznie wyższą, niż wskazali przy składaniu oferty w ramach aukcji OZE.
Mechanizm kontraktów różnicowych opiera się na systemie dopłaty lub zwrotu różnicy w zależności od uzyskanej ceny. W przypadku wytwórców oznacza to, że:
- gdy cena uzyskana na rynku jest niższa od ceny wyznaczonej w kontrakcie – wytwórca otrzymuje dopłatę,
- gdy cena uzyskana na rynku jest wyższa od ceny wyznaczonej – jest on zobligowany do zwrócenia tej nadwyżki.
Przy obecnych cenach energii elektrycznej wytwórca nie tylko nie otrzymuje więc wsparcia, ale jeszcze musi zwrócić różnicę. Wytwórcy z OZE uczestniczący w systemie wsparcia raportują bowiem Zarządcy Rozliczeń dane wskazujące na uzyskiwanie tzw. dodatniego salda, czyli wspomnianej wyżej nadwyżki przychodu uzyskanej dzięki sprzedaży energii na rynku po cenie wyższej niż cena wyznaczona kontraktem różnicowym zawartym dzięki wygranej aukcji OZE. Zgodnie z niedawno zmienionymi regułami (i wbrew pierwotnym założeniom aukcyjnego systemu wsparcia) wytwórcy będą zmuszeni do zwrotu wartości salda, jeśli na koniec trzyletniego okresu rozliczeniowego (lub okresu wsparcia w ogóle) będą dalej na plusie z uzyskanym przychodem ze sprzedaży energii. Nie dziwi więc, że wytwórcy z OZE zaczęli szukać sposobów, aby ograniczyć konieczność zwrotu uzyskanych przychodów wygenerowanych dzięki aktualnym wysokim cenom energii na rynku.
Aukcje OZE pozwalają zachować komfort, że dana instalacja wygeneruje przychód na poziomie zagwarantowanym przez państwo wygraną aukcją – co cenią przede wszystkim banki. Wytwórca składający ofertę w aukcji nie ma jednak obowiązku zgłaszać do systemu całego wolumenu energii planowanej do wytworzenia w okresie wsparcia. Ponadto, gdy jest już uczestnikiem systemu wsparcia, nie musi sprzedać w ramach systemu całego wolumenu zadeklarowanego w ofercie, która wygrała aukcję – kara pieniężna nakładana przez Prezesa URE grozi dopiero za brak sprzedaży co najmniej 85% zadeklarowanej energii w ramach systemu. Pozwala to dodatkowo zmniejszyć ilość energii raportowanej w ramach systemu wsparcia w stosunku do energii faktycznie wyprodukowanej w danym okresie, a przez to zmniejszyć wartość generowanego dodatniego salda.
Opisana przez nas relatywna elastyczność reguł co do wolumenu, który należy sprzedać w ramach systemu, podyktowana była niestabilnością OZE, a co za tym idzie odpowiadała na wahania w produkcji energii, które w przypadku OZE występują. Okazuje się jednak, że w obecnej sytuacji elastyczność tę można wykorzystać w sposób, który zapewne nie był przewidywany przez architektów systemu wsparcia. Co więcej, biorąc pod uwagę gwałtowny wzrost cen energii na rynku oraz opóźnienie w ewentualnym nałożeniu wspomnianej kary, wytwórcom może się opłacić deklarowanie zaniżonych wolumenów (albo nawet tzw. „zerówek”), a następnie zapłacenie kary pieniężnej. Celem takiego podejścia będzie oczywiście zamiar niewygenerowania dodatniego salda, które podlega zwrotowi. Reguły systemu wsparcia zdają się nie przeszkadzać takiemu postępowaniu. Co więcej, proceder ten zdają się również akceptować banki, które udzieliły finansowania na budowę w instalacji w oparciu o projekcje przychodów wyliczone na podstawie wartości zadeklarowanych przez wytwórców w ofertach złożonych w ramach systemu aukcyjnego.
Obliczanie kary pieniężnej
Nałożenie kary pieniężnej przez Prezesa URE nastąpi po czasie bliżej nieokreślonym wydłużanym dodatkowo przez długotrwałość postępowania administracyjnego, potencjalnie znaczną liczbę podobnych postępowań, a także ograniczone zasoby kadrowe regulatora. Zasadniczym problemem może być oszacowanie wartości kary, którą – jak można przypuszczać – prędzej czy później nałoży Prezes URE. Nie jest bowiem jasne, którą konkretnie cenę energii należy przyjąć do obliczenia kary. Do wzoru na obliczenie kary można bowiem podstawić kilka różnych liczb:
- cenę z oferty,
- cenę z oferty po waloryzacji w danym roku,
- cenę z oferty po waloryzacji na koniec okresu rozliczeniowego,
- cenę z momentu wydania decyzji o nałożeniu kary (a więc co najmniej w roku następnym po zakończeniu okresu rozliczeniowego, a nawet później).
Nie sposób nie zauważyć, że im niższa wartość we wzorze, tym większa pokusa dla wytwórców energii, żeby nie zgłaszać w miesięcznych deklaracjach wolumenów energii w ramach systemu aukcyjnego, a dzięki temu korzystać z całych przychodów wygenerowanych ze sprzedaży energii. Oczywiście w bliżej nieokreślonej przyszłości od tych zysków trzeba będzie odjąć karę za brak wywiązania się ze sprzedaży w ramach systemu 85% wolumenu z wygranej oferty aukcyjnej.
Wytwórca OZE może więc w praktyce „zrezygnować” z udziału w systemie aukcyjnym do czasu, aż będzie to dla niego opłacalne – mając na uwadze cały 15-letni okres wsparcia. Przez „rezygnację” należy rozumieć brak realizacji zobowiązania do dostarczenia min. 85% ilości energii elektrycznej określonej w ofercie aukcyjnej w poszczególnych (lub wszystkich) trzyletnich okresach rozliczeniowych. Przy tej decyzji wytwórca może się kierować wzajemną relacją cen energii na rynku i wartości kary finansowej, jaka zostałaby nałożona przez Prezesa URE zgodnie z ustawowym przelicznikiem.
A poza systemem aukcyjnym...
W związku z powyższym nie zaskakuje, że wytwórcy energii coraz częściej szukają możliwości sprzedaży energii poza systemem aukcyjnym – w oparciu o cenę rynkową energii bez konieczności zwrotu dodatniego salda. Na znaczeniu zyskują w związku z tym umowy corporate PPA (cPPA) – nie tylko jak dotychczas jako alternatywa dla systemu wsparcia w ogóle, ale również potencjalnie jako umowy działające obok systemu wsparcia ze względu na żonglowanie przez wytwórców ilością energii raportowaną w ramach systemu. cPPA obejmuje bezpośrednią sprzedaż energii ze źródła wytwórczego do odbiorcy końcowego (w zależności od wariantu – także z podmiotem zapewniającym bilansowanie niedoborów wytwórczych źródła). Z funkcjonowaniem tej umowy wiążą się oczywiście swoiste uwarunkowania determinujące praktyczną możliwość jego działania (bilansowanie, zabezpieczenie ceny, okres kontraktu, specyfika zużycia energii przez odbiorcę itd.).
Wydaje się jednak, że ekonomia skali oraz większy przychód (nawet mimo kary związanej z rezygnacją z systemu aukcyjnego) mogą rekompensować dodatkowe koszty z tym związane. Dalsze kroki wytwórców będą więc najpewniej dyktowane przez rachunek ekonomiczny oparty (jak to najczęściej bywa) o arkusz Excela.
Marek Dolatowski, adwokat, Łukasz Bondaruk, adwokat, praktyka energetyczna kancelarii Wardyński i Wspólnicy