Opłata mocowa – istotny wzrost cen energii od nowego roku
Zarówno przemysł, jak i odbiorcy w gospodarstwach domowych poniosą dodatkowe koszty w związku ze wzrostem opłat na rachunkach za energię elektryczną. Tymczasem zapowiadanych ulg dla przemysłu energochłonnego wciąż brak.
Urząd Regulacji Energetyki (URE) 30 listopada ogłosił stawki opłat dla odbiorców energii, które znajdziemy na naszych fakturach od stycznia 2021 r. Dwie z nich nie są nowe. Opłata OZE finansująca system wsparcia odnawialnych źródeł energii została jednak podniesiona z poziomu zero do 2,20 zł/MWh z perspektywą dalszego wzrostu w związku z kolejnymi aukcjami, jak również planowanymi inwestycjami w morską energetykę wiatrową. Ten koszt zostanie jednak w większości skompensowany obniżeniem na 2021 rok opłaty kogeneracyjnej finansującej wsparcie dla wysokosprawnej kogeneracji z poziomu 1,38 zł/MWh do zera.
Kolejna pozycja na fakturze – opłata mocowa
Nowością na fakturach za dostawy energii elektrycznej będzie opłata mocowa, która dla odbiorców innych niż gospodarstwa domowe wyniesie 76,20 zł/MWh. Opłata mocowa to finansowanie dla rynku mocy, czyli głównie za pozostawanie do dyspozycji, modernizację i budowę nowych elektrowni konwencjonalnych. Jej pobór uzależniony będzie od zużycia energii w godzinach od 7 do 22 w dni robocze (z wyjątkiem sobót), ale biorąc pod uwagę, że są to standardowe godziny pracy, znakomita większość pobieranej energii będzie nią objęta. Tak więc przedsiębiorca zużywający rocznie 10 000 MWh będzie miał rachunek za energię większy o ok. 750 tys. zł w skali roku, ale już przedsiębiorca zużywający ponad 100 000 MWh zapłaci ok. 7,5 miliona złotych więcej.
Tymczasem ulga dalej niezatwierdzona przez Komisję
Nie widać natomiast rychłego wprowadzenia zapowiadanej ulgi w pobieraniu opłaty mocowej od tzw. odbiorców przemysłowych, czyli przedsiębiorców energochłonnych wykazujących się istotnym zużyciem energii prowadzących działalność gospodarczą oznaczoną kodami PKD wskazanymi w przepisach. Ulga przewidziana jest w ustawie, ale nie weszła w życie, ponieważ jej proces notyfikacyjny do Komisji Europejskiej wciąż trwa. Nieoficjalnie trwający proces notyfikacyjny zostanie przerwany i rozpoczęty od nowa w przyszłym roku, co może oznaczać, że ulga w przewidzianej formie nie wejdzie w życie. W piśmie skierowanym do jednej z izb przemysłowych Ministerstwo Klimatu wyjaśnia, że negocjacje z Komisją w dalszym ciągu trwają i trudno na tym etapie wskazać termin uzyskania formalnej decyzji uprawniającej do udzielenia pomocy publicznej w postaci wspomnianej ulgi. Z kolei postulowane przez przemysł opóźnienie wprowadzenia rynku mocy jest niemożliwe ze względu na potencjalne ryzyko braku wystarczających nadwyżek mocy w krajowym systemie elektroenergetycznym zagrażające ciągłości dostaw w najbliższym czasie.
Ministerstwo zwróciło również uwagę, że koszty ulgi w opłacie mocowej musiałyby być pokrywane przez inne grupy odbiorców, w tym małe i średnie przedsiębiorstwa oraz gospodarstwa domowe.
Czas na ruch przemysłu?
Rzeczywiście faktem jest, że jeśli ulga weszłaby w życie, objęłaby tylko największych odbiorców w wybranych branżach (w 2019 r. były to 52 podmioty). Biorąc zatem pod uwagę, że w URE czekają wnioski o zatwierdzenie taryf na dystrybucję oznaczające zapewne wzrost opłat z tym związanych o kolejne kilka procent, a ceny hurtowe energii elektrycznej ze względu na dominację paliw kopalnych w polskim miksie energetycznym od miesięcy pozostają najwyższe w UE z niewielką szansą na spadek (w związku z kosztami uprawnień do emisji kupowanych przez elektrownie), wielu przedsiębiorców może pokusić się o realizację inwestycji zmniejszających zużycie energii czy inwestycji we własne źródła. Budowa własnych OZE czy wysokosprawnej kogeneracji może kwalifikować się z kolei do wsparcia finansowanego z opłat OZE i kogeneracyjnej wspomnianych wyżej. Przedsiębiorcy mogą się także zainteresować możliwością zarabiania na usłudze redukowania zużycia energii na żądanie operatora systemu (tzw. demand side response), również wynagradzanej w ramach rynku mocy. Pozostaje mieć nadzieję, że znakomita większość przedsiębiorców skłonna będzie bardziej do działań racjonalizatorskich i inwestycyjnych, niż do decyzji o zamknięciu biznesu i przeniesieniu produkcji do kraju o niższych kosztach energii.
Cokolwiek jednak zrobią przedsiębiorcy, w dłuższej perspektywie największym przegranym może się okazać właśnie scentralizowana energetyka konwencjonalna wspierana rynkiem mocy. Rozwój energetyki przemysłowej czy spowolnienie dynamiki wzrostu gospodarczego wywołane wzrostem cen energii wpłynie bowiem negatywnie na popyt na energię elektryczną produkowaną przez wytwórców energii.
Nie tylko przedsiębiorcy dostaną po kieszeni
Warto wspomnieć na koniec, że opłata mocowa pobierana będzie również od gospodarstw domowych, a konkretnie od punktu poboru energii (potocznie od licznika). Tu jej wysokość zależy od rocznego zużycia energii przez gospodarstwo i wynosi:
- 5,51 zł na miesiąc brutto przy zużyciu do 1,2 MWh rocznie,
- 9,19 zł na miesiąc brutto przy zużyciu w przedziale 1,2 – 2,8 MWh rocznie,
- 12,87 zł na miesiąc brutto przy zużyciu powyżej 2,8 MWh rocznie.
Większość gospodarstw zużywa ilości ze środkowego przedziału, co oznacza wzrost kosztów energii o ok. 110 zł brutto rocznie z tytułu samej opłaty mocowej, a w URE czekają wnioski o zatwierdzenie nowych taryf z podwyżkami cen za energię elektryczną sięgającymi nawet kilkunastu procent. Może to oznaczać dalszy wzrost rachunków gospodarstw domowych w 2021 r.
Marek Dolatowski, adwokat, praktyka energetyczna kancelarii Wardyński i Wspólnicy