Odpowiedzialność portalu internetowego za komentarze użytkowników
Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał odpowiedzialność właściciela portalu internetowego za komentarze umieszczane przez użytkowników, mimo że właściciel usuwał komentarze niezwłocznie po otrzymaniu zawiadomienia o ich bezprawnym charakterze.
Wyrok z 10 października 2013 r. w sprawie Delfi AS vs. Estonia (sygn. 64569/09)
Wyrok Trybunału spotkał się z powszechną krytyką i zdaje się dowodzić nierozumienia podstawowych zasad przyjętych w dyrektywie o handlu elektronicznym 2000/31/WE z 8 czerwca 2000 r. w zakresie odpowiedzialności podmiotów świadczących usługi w internecie.
Po głośnych wyrokach Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawach Scarlett Extended SA vs. SABAM (sygn. C-70/10) i SABAM vs. Netlog NV (sygn. C360/10) ustalony wydawał się już w Unii Europejskiej pogląd, że podmioty świadczące usługi w internecie nie mają obowiązku monitorowania swoich zasobów i wprowadzania systemów filtrujących połączenia realizowane za ich pośrednictwem lub treści umieszczane na ich platformach. Również w orzecznictwie polskim panowała zgoda, że tego rodzaju podmiotom odpowiedzialność może być przypisana jedynie wówczas, gdy nie podejmują niezwłocznych działań w odpowiedzi na wiarygodną wiadomość o bezprawnym charakterze umieszczonych treści.
Wydaje się, że takie ograniczenie odpowiedzialności usługodawców internetowych jest słuszne. Trudno byłoby bowiem przyjąć, że podmioty, które jedynie ułatwiają komunikację w internecie, udostępniając m.in. portale, blogi lub serwisy społecznościowe, miałyby ponosić odpowiedzialność prawną za działania użytkowników.
Polityka Delfi wobec treści niepożądanych
Delfi jest właścicielem jednego z największych internetowych portali informacyjnych w Estonii. Na portalu publikowane są artykuły, pod którymi goście mogą dodawać komentarze. Są one automatycznie udostępniane na portalu, przy czym właściciel portalu ich nie edytuje ani nie moderuje.
Delfi stosowała jednak:
- procedurę notify and take down („usunięcia na żądanie”) – każdy czytelnik miał możliwość oznaczenia nieodpowiedniego komentarza, który był następnie usuwany
- automatyczny system filtrowania i usuwania komentarzy zawierających słowa wulgarne
- zasadę niezwłocznego usuwania komentarza przez administratora serwisu, jeżeli komentarz naruszał prawa określonej osoby, a ta zwróciła się bezpośrednio do administratora z wnioskiem o jego usunięcie.
Na stronie portalu znajdowało się też zastrzeżenie, że komentarze umieszczane pod artykułami nie stanowią opinii Delfi, a odpowiedzialność za nie ponoszą ich autorzy. Delfi ponadto informowała, że zabronione jest umieszczanie komentarzy, które naruszają dobre obyczaje, tj. zawierają groźby lub obelgi, namawiają do szerzenia wrogości, przemocy lub działań niezgodnych z prawem, lub zawierają wulgaryzmy.
Przedmiotowe zdarzenie
24 stycznia 2006 r. na portalu został opublikowany artykuł na temat spółki SLK, która zapewnia publiczny transport promowy pomiędzy stałym lądem Estonii a sąsiednimi wyspami. W następnych dniach pod artykułem pojawiło się 185 komentarzy, spośród których około 20 zawierało osobiste groźby i obraźliwe wyrażenia pod adresem członka rady nadzorczej i wspólnika SLK. 9 marca 2006 r. zwrócił się on do Delfi z żądaniem usunięcia obraźliwych komentarzy oraz wypłacenia odszkodowania za poniesioną szkodę. Jeszcze w tym samym dniu obraźliwe komentarze zostały przez Delfi usunięte, o czym poinformowała ona wnioskodawcę 23 marca 2006 r., odmawiając jednocześnie wypłacenia odszkodowania.
Argumentacja sądów krajowych
W kwietniu 2006 r. pokrzywdzony złożył pozew, który został oddalony wyrokiem z czerwca 2007 r. Sąd uznał, że odpowiedzialność Delfi jest wyłączona na podstawie ustawy o usługach społeczeństwa informacyjnego, stanowiącej implementację dyrektywy o handlu elektronicznym do prawa estońskiego. Sąd stwierdził też, że sekcja portalu, w której umieszczane były komentarze, powinna być uważana za oddzielną od tej, w której znajdowały się artykuły. Administrowanie sekcją z komentarzami miało charakter mechaniczny i pasywny. Delfi nie może więc zostać uznana za wydawcę komentarzy ani też za podmiot, który ma obowiązek ich monitorowania.
W wyniku apelacji wniesionej przez pokrzywdzonego sprawa wróciła do sądu pierwszej instancji, który w ślad za sądem apelacyjnym uznał, że ustawa o społeczeństwie informacyjnym nie ma tu zastosowania. Sąd przyjął, że choć Delfi umieściła na portalu informacje, że komentarze nie są w żaden sposób edytowane, zabroniła umieszczania komentarzy sprzecznych z dobrymi obyczajami oraz stworzyła system powiadamiania przez użytkowników o nieodpowiednich komentarzach, to jednak zastosowane środki były niewystarczające i nie gwarantowały należytej ochrony praw osób trzecich. Sąd stwierdził również, że Delfi była wydawcą komentarzy, a opublikowanie zastrzeżenia o braku odpowiedzialności za komentarze osób trzecich nie wyłącza jej odpowiedzialności za te treści.
Sąd apelacyjny podtrzymał to stanowisko. Podkreślił, że Delfi nie była wprawdzie zobowiązana do kontrolowania komentarzy umieszczanych na portalu, jednak nie podejmując się tego rodzaju kontroli, powinna była stworzyć skuteczny system, który umożliwiłby niezwłoczne usuwanie komentarzy. Sąd uznał, że środki zastosowane przez Delfi były niewystarczające i że sprzeczne z zasadą dobrej wiary byłoby przerzucanie ciężaru monitorowania komentarzy na osoby, które mogą być nimi potencjalnie pokrzywdzone. Sąd wskazał, że przez stworzenie sekcji z komentarzami Delfi zachęcała do ich dodawania.
W ten sposób sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który oddalił apelację Delfi. Podtrzymał on argumentację sądów niższej instancji, stwierdzając, że usługodawca internetowy, o którym mowa w ustawie o społeczeństwie informacyjnym i dyrektywie o handlu elektronicznym, nie ma ani wiedzy o transmitowanych lub przechowywanych przez siebie informacjach, ani kontroli nad tymi informacjami.
Natomiast Delfi umożliwiała komentowanie artykułów na swoim portalu, zachęcając tym samym użytkowników do ich umieszczania. Liczba komentarzy miała wpływ na liczbę wizyt na stronie portalu, a tym samym na dochody Delfi z tytułu reklam tam umieszczanych. Tak więc, w ocenie sądu, Delfi była ekonomicznie zainteresowana komentarzami umieszczanymi na jej portalu. Fakt, że Delfi sama nie pisała i nie publikowała komentarzy, nie oznacza, że nie miała wpływu na sekcję z komentarzami. Sąd podkreślił, że to Delfi stworzyła zasady udostępniania komentarzy, a także usuwała komentarze w przypadku naruszenia zasad portalu. Użytkownicy mogli jedynie notyfikować niestosowne komentarze administratorowi. Tak więc to Delfi miała wyłączny wpływ na to, które komentarze zostaną opublikowane na portalu.
Stanowisko Trybunału
W skardze do Trybunału Delfi zarzuciła, że uznanie jej odpowiedzialności za komentarze umieszczane na portalu przez użytkowników narusza zasadę swobody wypowiedzi, o której mowa w art. 10 Europejskiej konwencji praw człowieka. Trybunał nie zgodził się z tym zarzutem i jednogłośnie uznał, że nie doszło do naruszenia art. 10 Konwencji, w zasadzie podążając za tokiem rozumowania sądów krajowych.
Trybunał, oceniając sprawę, podkreślił, że artykuł dotyczył sprawy istotnej publicznie, tak więc Delfi mogła się spodziewać negatywnych komentarzy i wyższego niż zazwyczaj ryzyka przekroczenia granic dopuszczalnej krytyki. Zdaniem Trybunału Delfi powinna była wykazać większy stopień ostrożności w celu uniknięcia odpowiedzialności za naruszenie dobrego imienia osób trzecich.
Jeśli chodzi o środki zaradcze zastosowane przez Delfi, Trybunał uznał, że nie były one wystarczające do zapewnienia należytej ochrony praw osób trzecich.
Co więcej Delfi była zainteresowana, aby jak największa liczba użytkowników odwiedziła portal i umieściła komentarze, gdyż od popularności portalu zależał jej dochód. Ta kwestia – jak podkreślił Trybunał – była istotna z punktu widzenia oceny zarzutu Delfi dotyczącego naruszenia jej prawa do swobody wypowiedzi.
Jednocześnie Delfi powinna była przewidzieć, że publikowany artykuł może spowodować negatywne komentarze, w związku z tym powinna zastosować środki uniemożliwiające opublikowanie komentarzy o niestosownej treści. Tym bardziej, że tylko Delfi miała kontrolę nad publikowanymi na portalu komentarzami.
W odpowiedzi natomiast na argument Delfi, że pokrzywdzony mógł skierować swoje roszczenia wobec faktycznych autorów komentarzy, Trybunał wskazał, że z uwagi na trudności w ustaleniu tożsamości autorów stanowiłoby to istotne ograniczenie możliwości dochodzenia ochrony jego prawa do poszanowania życia prywatnego, tym bardziej że to Delfi dopuściła umieszczanie anonimowych komentarzy na swoim portalu.
W efekcie powyższych rozważań Trybunał uznał, że rozstrzygnięcie sądów estońskich, zgodnie z którym Delfi jest odpowiedzialna za bezprawne komentarze użytkowników jej portalu, stanowiło uzasadnione i proporcjonalne ograniczenie prawa Delfi do swobody wypowiedzi, i wykluczył w ten sposób naruszenie art. 10 Europejskiej konwencji praw człowieka.
Sprawa przekazana do rozstrzygnięcia przez Wielką Izbę
17 lutego 2014 r. sprawa została przekazana na wniosek Delfi do Wielkiej Izby Trybunału Praw Człowieka. Jeżeli wyrok Trybunału zostanie utrzymany, może mieć on istotne znaczenie dla zasady swobody wypowiedzi w internecie i działalności usługodawców internetowych, w szczególności właścicieli portali internetowych umożliwiających użytkownikom umieszczanie komentarzy pod publikowanymi materiałami. W obecnym kształcie wyrok zdaje się bowiem dowodzić istotnego niezrozumienia kwestii związanych z działaniem tak pośredników internetowych, jak internetu. Wywołuje także obawy powstania niebezpiecznego precedensu dotyczącego swobody wypowiedzi i jej dopuszczalnych ograniczeń.
Marta Ziółkowska-Nasińska, praktyka własności intelektualnej kancelarii Wardyński i Wspólnicy