Drożejący prąd generuje spory
Zmiany cen energii, jakie obserwujemy w ostatnich miesiącach na TGE, wywołują spory pomiędzy sprzedawcami i odbiorcami energii. Sprzedawcy jednostronnie podwyższają ceny, kupujący wypowiadają umowy, pierwsze sprawy pojawiają się w sądach. Duża niepewność rynku utrudnia zawieranie umów na przyszłość. W takiej rzeczywistości niełatwo się odnaleźć nawet dużemu i doświadczonemu przedsiębiorcy.
Cena jest święta
W umowie sprzedaży cena jest najważniejszym elementem, który zaraz po określeniu przedmiotu umowy sprawia, że strony decydują się na jej zawarcie. Formuły określające wysokość ceny są przy tym różne: od cen stałych, wprost wskazanych w umowie i niepodlegających zmianom w przyszłości, po ceny zmienne, zależne np. od cen innych dóbr albo notowań giełdowych. Pod tym kątem rynek energii nie różni się od innych.
Funkcjonujące w obrocie umowy sprzedaży energii bywają jednak konstruowane w taki sposób, że z jednej strony stwarzają wrażenie, że cena sprzedaży jest ceną gwarantowaną przez cały rok jej obowiązywania, a z drugiej uprawniają sprzedawcę do jednostronnej korekty ceny na podstawie stosunkowo ogólnie określonych przesłanek. Zdarzają się również postanowienia umożliwiające sprzedawcy zmianę wzorca umowy, którym się posługiwał przy zawarciu umowy.
Sprzedawca: kupowałeś drożej
W obliczu galopujących zwyżek cen energii obserwowanych od początku tego roku na TGE nie dziwi zatem, że sprzedawcy prądu korzystają z uprawnień, które wcześniej zastrzegli dla siebie w umowie, i podnoszą przedsiębiorcom ceny. Podwyżki te są znaczne, sięgają kilkudziesięciu procent i co więcej nierzadko mają charakter retroaktywny, działający wstecz: odbiorca otrzymuje pismo, z którego dowiaduje się, że kupował energię droższą już od kilku miesięcy. W ślad za tym korygowane są faktury za już dostarczoną energię.
Kupujący wypowiada umowę
Umowy sprzedaży energii często zawierają również klauzulę uprawniającą odbiorcę do jej wypowiedzenia, czy to na skutek zmiany ogólnych warunków umów (czyli również zmiany cen), czy po to, aby zapobiec automatycznemu przedłużeniu umowy na kolejny okres. W efekcie pojawiają się spory co do tego, czy umowa nadal trwa, czy też uległa już rozwiązaniu na skutek wypowiedzenia.
Sądy badają umowy
Są już także pierwsze orzeczenia sądów wydawane w tego rodzaju sprawach. Zapadają one w postępowaniach zabezpieczających, w których odbiorcy, w obawie przed groźbą odcięcia dostaw energii elektrycznej na skutek braku zapłaty podwyższonej ceny, poszukują ochrony sądowej. Spraw takich jak do tej pory nie ma wiele, ale z pewnością będzie ich coraz więcej. W jednej ze sprawy sąd opowiedział się po stronie sprzedawcy energii, uznając, że odbiorca nie uprawdopodobnił w sposób dostateczny, że narzucona mu ze skutkiem wstecznym, kilkudziesięcioprocentowa podwyżka ceny naruszała postanowienia umowy i oddalił wniosek o zobowiązanie sprzedawcy do dostarczania energii na dotychczasowych zasadach, co najmniej do czasu ostatecznego zakończenia sporu.
Co dalej
Oczywiście każda umowa jest inna i wymaga starannego przeanalizowania pod kątem dopuszczalności zmiany ceny. Są jednak w prawie cywilnym stare, dobre i sprawdzone zasady, których w tego typu sporach nie można tracić z pola widzenia, jak choćby ta, że umów należy dotrzymywać (pacta servanda sunt). W jej świetle zmiana ceny, jakkolwiek nie jest wykluczona, to jednak musi być oparta o obiektywne i weryfikowalne przesłanki. Nasuwa się tu dość wyraźne podobieństwo do jednostronnych zmian oprocentowania, stosowanych niegdyś powszechnie przez banki. Ta praktyka, dzięki orzecznictwu Sądu Najwyższego, została wyeliminowana i dzisiaj już żaden bank nie odważy się zmienić stopy procentowej w oparciu o niepoddające się weryfikacji postanowienia regulaminu. Należy się spodziewać, że również postępowanie sprzedawców energii zostanie wkrótce poddane takiemu samemu, sądowemu testowi.
Pomocna w tego typu sprawach będzie również zawarta w Kodeksie cywilnym reguła, że niejednoznaczne postanowienia wzorca umownego tłumaczy się na niekorzyść tej strony, która go zredagowała, oraz że postanowienia indywidualnie uzgodnione, zawarte w samej umowie, mają zawsze pierwszeństwo przed wzorcem.
Odwołanie się do ogólnych zasad nie zastąpi jednak konieczności indywidualnego zbadania treści każdej umowy, okoliczności jej zawarcia, a także biznesowej oceny celowości wchodzenia w spór sądowy zamiast prowadzenia w dobrej wierze negocjacji, które mogą doprowadzić do porozumienia strony o początkowo wydawałoby się bardzo rozbieżnych interesach.
dr hab. Marcin Lemkowski, adwokat, praktyka postępowań sądowych i arbitrażowych kancelarii Wardyński i Wspólnicy