Dekarbonizacja gospodarek Unii Europejskiej – jak to działa
Sprawa dekarbonizacji gospodarek krajów UE, w szczególności Polski, budzi ogromne emocje. Wzmianka o dekarbonizacji gospodarki, jako jeden z pięciu priorytetów unii energetycznej, znalazł się w komunikacie Komisji Europejskiej zatytułowanym „Strategia ramowa na rzecz stabilnej unii energetycznej opartej na przyszłościowej polityce w dziedzinie klimatu”.
W świetle dokumentów Unii Europejskiej dekarbonizacja oznacza eliminację emisji CO2 ze względu na ich szkodliwość dla środowiska. Unia Europejska pragnie, by w 2030 r. emisje te były o 40% mniejsze niż w 1990 r. Podstawą polityki Unii w tej dziedzinie jest wspólnotowy system handlu emisjami, w ramach którego instalacje emitujące CO2 mogą dokonywać emisji jedynie w ramach limitów przyznanych każdej instalacji indywidualnie. Do instalacji tych należą przede wszystkim elektrownie, elektrociepłownie, a także huty, cementownie, zakłady chemiczne, papiernie i inne zakłady przemysłowe, w których dochodzi do spalania węgla, węglowodorów i obróbki związków węgla. Emisje z innych źródeł (emisja pojazdów, niewielkie instalacje grzewcze w budynkach itp.) nie są w ten sposób reglamentowane.
Do 2013 r. każda instalacja dostawała darmowe uprawnienia do emisji w ramach limitów ustalanych lokalnie i zatwierdzanych dla danego kraju zbiorczo na poziomie UE. Od 2013 r. system przydziału uprawnień do emisji uległ istotnym zmianom. Co roku, aż do 2020 r., liczba uprawnień zmniejsza się o 1,74%. Wyodrębniono listę energochłonnych gałęzi przemysłu obejmującą 177 sektorów (tzw. carbon leakage industries, czyli sektory szczególnie narażone na przenoszenie działalności poza Unię). Przyznano im do 2020 r. darmowe uprawnienia do emisji. Niektóre kraje, w tym Polska, wynegocjowały dodatkowo możliwość przekazania darmowych uprawnień energetyce. Na poziomie całej UE do 2020 r. ilość darmowych uprawnień dla energetyki powinna spaść do zera. Pozostałe instalacje od 2014 r. uzyskują mniejszą liczbę darmowych uprawnień; w 2020 r. powinna ona stanowić 30% uprawnień przyznanych w 2014 r. Pozostałe uprawnienia konieczne dla utrzymania produkcji przedsiębiorstwa mogą kupować na giełdzie.
W tej chwili ceny uprawnień kształtują się na poziomie ok. 7 EUR za 1 tonę emisji CO2. Dla średniej wielkości instalacji może to oznaczać wydatek nawet kilkudziesięciu milionów złotych rocznie. W lipcu 2015 r. został ogłoszony projekt kolejnych zmian w dyrektywie regulującej europejski system handlu emisjami, z którego wynika, że nastąpią kolejne, dalej idące ograniczenia w przyznawaniu darmowych uprawnień do emisji CO2. Dla każdego zakładu przemysłowego emitującego CO2 na terenie UE oznacza to wielomilionowe koszty. Albo zakład taki przeprowadzi kosztowne modernizacje, które zwiększą efektywność spalania i tym samym zmniejszą emisje CO2, albo będzie musiał przeznaczyć znaczne kwoty na zakup na giełdzie uprawnień do dodatkowych emisji CO2.
Wprawdzie UE formalnie nie zakazuje stosowania węgla w procesach spalania np. w energetyce, jednak system wymagający zakupu uprawnień do emisji CO2 najbardziej obciąża właśnie energetykę opartą na węglu, która emituje najwięcej CO2. Koniec systemu darmowych uprawnień do emisji dla energetyki węglowej może więc spowodować drastyczny wzrost cen energii z węgla i tym samym upadek tej dziedziny gospodarki, jej dostawców (kopalnie) oraz części odbiorców, którzy mogą przestać być konkurencyjni w razie konieczności zakupu droższej energii.
Od pewnego poziomu wyznaczonego przez dostępne rozwiązania techniczne brak darmowych uprawnień znacznie ograniczy energetykę opartą na węglu oraz przetwórstwo węgla. Emisja CO2 jest bowiem nieodłącznym elementem produkcji energii w procesach spalania węgla, a także produkcji koksu, stali, a nawet silikonu.
Wśród wszystkich krajów Unii Europejskiej Polska znajduje się mniej więcej w środku stawki, jeśli chodzi o emisję CO2 na mieszkańca. W Polsce przypada 8,4 tony CO2 na mieszkańca rocznie, podczas gdy w Niemczech 10,4 tony CO2. Holandia emituje 13,1 tony CO2 na mieszkańca, a Rumunia zaledwie 4,2 tony CO2. Należy jednak zauważyć, że CO2 jest pochłaniane w procesie fotosyntezy przez rośliny, a więc część emitowanego przez przemysł CO2 jest absorbowana przez roślinność danego kraju. Gdyby przeliczyć, jaka część emisji przemysłowych jest wychwytywana przez polskie lasy i rolnictwo, skala emisji na głowę mieszkańca Polski byłaby jeszcze mniejsza.
Weronika Pelc, doradztwo dla sektora energetycznego kancelarii Wardyński i Wspólnicy