Czy polscy przedsiębiorcy eksportują korupcję? | Co do zasady

Przejdź do treści
Zamów newsletter
Formularz zapisu na newsletter Co do zasady

Czy polscy przedsiębiorcy eksportują korupcję?

Uwagi do raportu Transparency International: „Exporting corruption? Country enforcement of the OECD anti-bribery convention progress report 2012”.

W Polsce nadal niewiele osób postrzega problem korupcji szerzej, jako barierę wzrostu gospodarczego. Co więcej, widzimy ją zazwyczaj w kontekście lokalnym, jako problem w funkcjonowaniu rodzimej administracji. Dodatkowo mylimy ją często z nepotyzmem czy też z występującymi dość powszechnie konfliktami interesów.

Mało kto wie, że Rzeczpospolita Polska jest sygnatariuszem konwencji OECD z 1997 roku o zwalczaniu przekupstwa zagranicznych funkcjonariuszy publicznych w międzynarodowych transakcjach handlowych.

Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (ang. skrót OECD) już dawno spostrzegła, że zjawisko korupcji nasila się, kiedy „obcy” inwestor próbuje wejść na zagraniczny rynek, uzyskać intratne zamówienie czy też ugruntować swoją pozycję. Problem ten dotyczy często krajów „rozwijających się”, z ułomną administracją, pogrążonych w kryzysie gospodarczym – takich, w których nie wykształciły się należycie mechanizmy kontrolne znane demokracjom i społeczeństwom obywatelskim.

Aby pokazać skalę zjawiska, wystarczy wspomnieć, że jeszcze do niedawna w niektórych państwach Europy zachodniej istniały regulacje pozwalające zaliczyć w koszt uzyskania przychodu wydatki poniesione na „zaskarbienie sobie przychylności” decydentów w państwach, w których planowano bądź realizowano inwestycje.

Wspomniana konwencja nakłada na państwa sygnatariuszy obowiązek wprowadzenia do ich porządków prawnych sankcji karnych za korupcję funkcjonariuszy państw obcych. W Polsce w 2003 roku dokonano stosownych zmian w Kodeksie karnym. Tego typu zachowania zostały uznane za formę przestępstwa przekupstwa zagrożonego karą nawet do 12 lat pozbawienia wolności.

Każdy prawnik wie jednak, że treść przepisów prawa to jedno, a ich stosowanie to niestety często co innego.

Obrazuje to opublikowany w ostatnich dniach raport Transparency International (TI) nt. stosowania przywołanej konwencji w 37 spośród 39 państw jej sygnatariuszy, reprezentujących 2/3 światowego eksportu (TI brało pod uwagę m.in. udział danego kraju w światowym eksporcie). Wśród państw sygnatariuszy konwencji są między innymi Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, od 2011 roku Federacja Rosyjska, nie ma natomiast m.in. Chin i Indii.

Dane do raportu zbierane są bądź przez lokalne oddziały TI, bądź przez wolontariuszy współpracujących z tą organizacją. Prawnicy kancelarii Wardyński i Wspólnicy drugi rok z rzędu uczestniczyli w przygotowywaniu rocznego raportu, przedstawiając informację nt. stosowania postanowień konwencyjnych w Polsce.

Zebrane dane pokazują, że Polska, obok m.in. Czech, Irlandii i Izraela, należy do krajów, w których konwencja w praktyce nie jest stosowana (a dokładniej rzecz biorąc, nie są stosowane właściwe przepisy wewnętrzne). Aby uzmysłowić sobie prawdopodobne przyczyny takiego stanu rzeczy, należy zwrócić uwagę na następujące elementy.

Sprawy o korupcyjnym charakterze regulowane na gruncie konwencji dotyczą zazwyczaj zdarzeń poza granicą państwa, które miałoby ścigać sprawców danego przestępstwa. Przykładem mogłaby być więc sytuacja, w której przedstawiciele polskiego przedsiębiorstwa inwestującego na rynkach wschodnich byliby zamieszani w proceder łapówkarski przy okazji zdobywania intratnego kontraktu za naszą wschodnią granicą. Zgodnie z celem i regulacjami konwencji polskie organy ścigania mogłyby wówczas prowadzić postępowanie w sprawie przekupstwa funkcjonariuszy tego państwa przez owych przedstawicieli polskiego przedsiębiorstwa. W teorii jest to możliwe, w praktyce – niezmiernie trudne lub wręcz niewykonalne.

Dla powodzenia tego typu spraw decydujące znaczenie mają zazwyczaj ich aspekty praktyczne i techniczne (takie jak gotowość do ponoszenia kosztów tłumaczeń czy tzw. pomoc prawna, czyli wykonywanie czynności procesowych we współpracy z organami państw obcych). Tymczasem realia funkcjonowania polskich organów ścigania są jakie są, co było boleśnie obnażane w ostatnich tygodniach. Do tego dołożyć należy charakter spraw, zazwyczaj złożonych transakcji gospodarczych, w których łapówki mogą być ukryte w postaci prowizji pośredników bądź wynagrodzeń doradców.

Trudno niestety uwierzyć, że polskich eksporterów wspomniany problem nie dotyczy. Wydaje się, że niestosowanie konwencji wynika raczej z ograniczonego przepływu informacji o aktywności polskich przedsiębiorców za granicą. Warto tu dodać, że w dobie kryzysu gospodarczego hasła „pobudzania wzrostu” czy „wspierania eksportu” wydają się zdecydowanie bardziej nośne niż nawoływanie do jego kontroli i do dbałości o transparentność działań eksporterów. Nawet w Stanach Zjednoczonych, które mogą pochwalić się stosunkowo dużymi sukcesami w egzekwowaniu postanowień konwencji, pojawiły się ostatnio głosy, że regulacje te są zbyt restrykcyjne i że w ich efekcie Stany Zjednoczone mogą przegrywać walkę o inwestycje na rynkach wschodzących z państwami, w których podobnego „kagańca” nie ma.

Niemniej organy śledcze Stanów Zjednoczonych (a także naszego sąsiada, Niemiec) bardzo poważnie podchodzą do informacji o przestępstwach korupcyjnych popełnianych przez przedstawicieli ich biznesu za granicą. Łączne wpływy z kar nakładanych na firmy zamieszane w korupcyjny proceder w ostatnich latach przekroczyły w Stanach Zjednoczonych miliard dolarów rocznie.

Dodać do tego należy nowe przepisy obowiązujące od 2011 roku w Wielkiej Brytanii. Przewidują one kary za brak należytego nadzoru w przedsiębiorstwie, jeśli jego pracownicy dopuszczają się korupcji (odpowiadają nie tylko bezpośredni sprawcy, ale również ci, którzy przez swoje zaniechania dopuścili do patologii).

Oczywiście osiągnięcia wskazanych państw w ściganiu korupcji można wiązać z ich zamożnością, siłą administracji państwowej i obecnością na światowych rynkach, ale raport TI pokazuje, że samo zjawisko jest wszechobecne i prędzej czy później dotyczyć będzie polskich przedsiębiorców. Wskazują na to przedstawione na końcu raportu przykłady zdarzeń gospodarczych o międzynarodowym charakterze, dotyczące bliskich nam państw takich jak Austria czy Francja.

Z jednej strony zatem musimy być gotowi, by stawić czoło podobnym problemom (musimy więc umieć rozpoznawać te przestępstwa i je ścigać), z drugiej zaś powinniśmy przygotowywać polskich przedsiębiorców, aby na międzynarodowych, często bardzo trudnych rynkach działali tak, by unikać sytuacji rodzących niepotrzebne ryzyko.

Janusz Tomczak, Zespół Praktyki Karnej kancelarii Wardyński i Wspólnicy