Alternatywna droga dochodzenia wierzytelności od osoby, która skorzystała ze szkody wyrządzonej drugiemu
Przepisy pozwalają dochodzić odszkodowania nie tylko od tego, kto ją bezpośrednio wyrządził, lecz także od tego, kto świadomie skorzystał z wyrządzonej drugiemu szkody (zob. art. 422 k.c.). Jednak w praktyce udowodnienie wszystkich przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej osoby korzystającej z cudzej szkody może być trudne.
Dość powiedzieć, że aby skutecznie dochodzić na podstawie art. 422 k.c. roszczenia od korzystającego z deliktu, trzeba udowodnić, że osoba ta miała świadomość (pozytywną wiedzę), że czerpie korzyści z cudzej szkody wyrządzonej czynem bezprawnym. W świetle aktualnego orzecznictwa (np. uchwała SN z 21 grudnia 2017 r., III CZP 89/17) nie wystarczy wykazać, że korzystający powinien był wiedzieć o takim stanie rzeczy (biorąc pod uwagę np. jego wykształcenie, wykonywany zawód czy doświadczenie życiowe), ani że brak tej wiedzy wynikał z tzw. winy nieumyślnej (z lekkomyślności czy nieostrożnego postępowania korzystającego).
W świetle powyżej przytoczonych orzeczeń nawet bardzo bliskie relacje (osobiste, gospodarcze lub majątkowe) łączące sprawcę szkody z korzystającym z niej nie pozwalają jeszcze na ustalenie, że ten drugi wiedział o bezprawnym pochodzeniu swych korzyści.
Tak więc aby dochodzić odszkodowania od korzystającego z cudzej szkody wyłącznie na podstawie art. 422 k.c., trzeba dysponować dowodami jednoznacznie dowodzącymi pozytywnej wiedzy beneficjenta cudzego deliktu. Nie należy się łudzić, że wystarczy samo wykazanie, iż sam rudymentarny rozsądek i doświadczenie życiowe nakazywały dostrzec owej osobie, że korzysta ze szkody wyrządzonej drugiemu.
Nie oznacza to jednak, że nie warto próbować uzyskać pokrycia uszczerbku w majątku wyrządzonego deliktem od osoby z tego korzystającej.
W podobnych sprawach poszkodowany deliktem powinien formułować powództwo w oparciu o możliwie jak najszerszą podstawę faktyczną. Nie należy się ograniczać do wykazywania, że pozwany świadomie korzystał z cudzego deliktu. Trzeba również próbować wykazać to, że korzystający uzyskał określone benefity kosztem powoda (np. nabył własność określonych składników majątku lub choćby tylko możliwość korzystania z nich) bez podstawy prawnej lub w ramach świadczenia nienależnego. Innymi słowy, należy stworzyć warunki do tego, aby sąd rozstrzygający o zasadności takiego powództwa nie czuł się zmuszony oddalić powództwa tylko ze względu na niemożliwość udowodnienia pozytywnej wiedzy pozwanego o korzystaniu z cudzej szkody, jeżeli jednocześnie spełniły się przesłanki odpowiedzialności majątkowej takiej osoby opisane np. w przepisach art. 405 – art. 412 k.c. (dotyczących bezpodstawnego wzbogacenia oraz nienależnego świadczenia).
Aby lepiej zrozumieć praktyczny sens powyższych uwag, przeanalizujmy następujący przykład. W małżeństwie z wieloletnim stażem mąż od lat zajmuje się kradzieżami lub paserstwem, a żona twierdzi, że nic o tym nie wiedziała. W związku z czym nie godzi się ona na utratę składników majątku pochodzących z przestępczego procederu męża, które ten jej przekazał do wyłącznego jej korzystania. Faktycznie, bardzo trudno jest w praktyce dowieść istnienia wiedzy korzystającego o tym, że jest beneficjentem deliktów swego małżonka, Pokazuje to choćby wyrok SA w Warszawie z 7 grudnia 2018 r., V ACa 1441/17. Jednocześnie jednak, jak to potwierdziła uchwała Sądu Najwyższego z 29 czerwca 2010 r., III CZP 41/10, składniki majątkowe nabyte w drodze przestępstwa przez jednego z małżonków wchodzą w skład majątku wspólnego na podstawie art. 31 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Jeżeli więc małżeński majątek wspólny zwiększył się w wyniku czynu prawnie zabronionego (a więc bez żadnej podstawy prawnej), do odpowiedzialności wobec poszkodowanego tym czynem może być pociągnięty – np. na podstawie art. 405 i n. k.c. – małżonek sprawcy szkody, choćby nic nie wiedział o rzeczywistym źródle uzyskanych w ten sposób korzyści.
Adam Studziński, adwokat, praktyka postępowań sądowych i arbitrażowych kancelarii Wardyński i Wspólnicy